W kilku słowach...
gru 15

Zapiski z roku 2006

Organ

Wicepremier (już się przyzwyczailiście do tego kuriozum, czy jeszcze nie?) Lepper oświadczył wczoraj w TVN24, że „jest organem konstytucyjnym”.
Co do jednego chyba się zgodzę. Jest organem.

Referendum

1. Czy chcesz żebyśmy wszyscy byli zdrowi?
2. Czy chcesz żebyśmy wszyscy byli bogaci?
3. Czy chcesz żeby wszyscy ludzie byli dobrzy i zgadzasz się z programem: „Zero tolerancji dla zła”?

Pochwal się sam

Tak sobie myślę …że nasi rządzący mają rację. Stare przysłowie mówi: „Jak cię nie chwalą, to pochwal się sam”. Radia Maryja niestety nie słuchają ci, od których zależy tzw. ogólna opinia i dlatego trzeba na koniec roku zrobić wszystko żeby tę opinię zmienić. Wszyscy zgodnie twierdzą, że ten rok był najlepszy dla Polski. Ja też uważam, że ten rok był najlepszy od 17 lat. Dawno już moi koledzy z estrady nie mieli tak ułatwionej pracy. Te wszystkie Leppery, Giertychy, Wierzejskie, Dorny, Wassermany, Gosiewskie, Begery, Hojarskie i Kurskie, że o Kaczorach nie wspomnę dostarczały im niemal codziennie tzw. materiał do pracy. Tak. Ten rok był najlepszy. Dla satyryków!

04 grudnia 2006, Samo obrona

Tak sobie myślę, że nie chciałbym być na miejscu, pożal się Boże, posła Łyżwińskiego. Idzie facet w zaparte, ale przecież za parę dni kiedy badania genetyczne wykażą np, że jest ojcem tego dziecka, to co on wtedy zrobi? Dzisiaj ostentacyjnie oświadczył, że nigdy nie miał stosunków seksualnych z Anetą Krawczyk. Za parę dni się dowiemy. Boże! Jakie, to ciekawe! A Jędrek ze Staśkiem, to orgie sobie w tym sejmowym hotelu urządzali. Laski leciały do nich jak pszczoły do miodu. Nic dziwnego. Przecież miodu (czyt. stanowisk) mieli pod dostatkiem. A co, tak za darmo mieli dawać? Tzn. one… za darmo dawać, też od pewnego czasu nie chciały i dlatego mamy taką wspaniałą Samoobronę!

03 grudnia 2006

Tak sobie myślę …że fajnie jest mieć rację. Zawsze wiedziałem, że tylko ciężka, mozolna praca przynosi efekty, że cudów nie ma, a szczęście sprzyja lepszym.

Treningi, praca nad sobą, praca w zespole dały efekty i nasi siatkarze są viceMistrzami Świata!!! Wiem, że teraz, to każdy może tak powiedzieć, ale nie miałem wielkich nadziei, że pokonają Brazylię. Kto widział mecz ten wie, że nie mieliśmy szans. Nasze zwycięstwo było dzień wcześniej, bo kto przypuszczał, że zajdziemy tak daleko. Brawo! Brawo! Brawo! A kto się nie poryczał dzisiaj przy wręczaniu medali, kiedy chłopcy mieli na sobie koszulki z numerem 16 i napisem Gołaś na plecach, ten jest…, cóż, ja się poryczałem.

Może za mało śpię?

Tak sobie myślę …że chyba za dużo pracuję. Wczoraj po zejściu ze sceny (grałem „Rozkłady jazdy”) o mało nie straciłem przytomności ze zmęczenia.

Fakt, że dopiero co wróciłem z Tarnobrzega, gdzie (w poniedziałek) graliśmy dwa razy z rzędu „Zatrudnimy starego clowna”, a wcześniej (w niedzielę) miałem nieoficjalną premierę „Songów Brechta” w Komedii, ale kiedyś mi, taki nawał pracy nie przeszkadzał. Starzeję się, czy co? Na „Rozkładach” stres był podwójny, bo na widowni miał być sam autor sztuki Petr Zelenka, tyle, że nie dojechał (a właściwie nie doleciał) z powodu mgły. Zelenki nie było, ale trema została i zostanie na pewno do jutra, bo jedzie pociągiem. Z żyjącymi autorami tak już jest, że zawsze może im się coś nie spodobać. Życzę Petrowi długich lat w zdrowiu i szczęściu, ale np. z takim Szekspirem, czy Molierem jest dużo łatwiej, bo co kogo obchodzi, że się tam czasem w swoich grobach poprzewracają widząc co współcześni robią z ich twórczością. Jako chorobliwy optymista mam jednak nadzieję, że „Kultowemu Czeskiemu Twórcy” nasz spektakl się spodoba, tak jak podoba się publiczności Teatru na Woli. Dowiecie się jutro. A może ja za mało śpię?

Wybory 2

…tak sobie myślę, że nie miałem racji. Przedwczoraj zadzwonili do mnie z „Życia Warszawy” z pytaniem na kogo będę głosował. Mieli pecha, bo byłem w trakcie próby do „Songów Brechta” i odruchowo odpowiedziałem, że to jest moja prywatna sprawa. Myślę, że popełniłem błąd i dlatego zanim zacznie się cisza wyborcza ogłaszam, że będę głosował na Hannę Gronkiewicz-Waltz. Mam wiele zastrzeżeń do Platformy, ale rządów PiSu w Warszawie mam naprawdę serdecznie dość. Zaintresowanych odsyłam do mojego felietonu pt. „Zgromadzenie” w dziale „Słowo pisane”/ Choszczówka. Może w ostatniej chwili ktoś niezdecydowany zrozumie jak bardzo, to nasze miasto było przez ostatnie 4 lata źle zarządzane.

Bohaterstwo

Tak sobie myślę …że, to co robili Ci górnicy, to bohaterstwo. Ta kopalnia, to najniebezpieczniejsze miejsce na Śląsku, a mimo, to zaryzykowali.

Bohaterstwo, bo zaryzykowali żeby zapewnić jako taki byt swoim rodzinom. Czy ktoś z Was zjechałby 1000 metrów pod ziemię, żeby rozbierać jakiś chodnik wiedząc o tym, że w każdej chwili to wszystko może wybuchnąć? Oni wiedzieli, a mimo to zrobili, to. Dlaczego? Bo pewnie nie mieli innego wyjścia. Mam wielką nadzieję, że teraz jakieś wyjście się dla nich znajdzie. Można się tylko modlić. Jak kto potrafi.

Agent 007

Tak sobie myślę …że czasem warto oderwać się od rzeczywistości. Zostawiłem Brechta i zabrałem rodzinę na „Casino Royale”, czyli nowy film o agencie 007. Luda tłum! Ledwo dostaliśmy bilety. Dawno nie widziałem w kinie tylu ludzi. Pełna sala.

Film trochę przydługi, ale i tak rozrywka na przyzwoitym poziomie. Daniel Craig w roli Bonda mile mnie rozczarował, bo jakoś się przyzwyczaiłem do Pierca Brosnana (że o innych nie wspomnę) i nie rozumiałem po co go zmieniają. Teraz rozumiem. To miał być inny Bond i jest. Sami sprawdźcie.
Tak, czy inaczej odreagowałem i mogę się zabrać uczciwie do roboty. Od jutra próby generalne „Songów Brechta” w Teatrze Komedia. Premiera (moja, bo są dwie obsady) w piątek 24 listopada. Cholera! Dawno nie miałem takiej tremy!

15 listopada 2006

Tak sobie myślę …że, chłopcy przesadzili. Mam na myśli nie mecz oczywiście, (bo Ci chłopcy akurat mogli tę piłkę przesadzać Belgom do bramki więcej niż jeden raz, choć i tak spisali się bardzo dobrze), a to co zrobili Jacek Żakowski i Piotr Najsztub w swoim Tok2Szok w TV4.

Kto nie oglądał, to informuję, że gośćmi w/w programu byli Hubert H. (osławiony obrazoburca Wielkiego Majestatu), oraz (i to wzbudziło mój jeszcze większy niesmak) Krzysztof Kononowicz; żałosna gwiazda ostatnich wyborów. Jasne, że nowy program musi się jakoś przebijać przez gąszcz jemu podobnych, ale czy za wszelką cenę? Czy Panowie Jacek i Piotrek(których zawsze bardzo szanowałem i lubiłem) nie zauważyli, że zanim obnażyli cynizm promotorów tego biednego człowieka, wpierw sami równie cynicznie skorzystali z jego nagłej popularności? Sam czuję się po części popaprany, bo mimo wszystko oglądałem, to żenujące widowisko.

Zaszczyt!

Spotkał mnie zaszczyt. Dostałem list od Fundacji Wiekiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (podpisany osobiście przez samego Jurka Owsiaka!) z prośbą o wysłanie jakiegoś przedmiotu związanego z moją osobą, który zostanie wystawiony na licytację przy okazji XV Finału WOŚP. Nawet nie macie pojęcia jaki jestem dumny i szczęśliwy. Teraz mam tylko problem, co na tę aukcję wystawić?

Przecież nie wyślę zdjęcia z autografem, ani klawiatury, na której piszę te słowa. To powinno być coś w miarę wartościowego. Nie mam dużego mniemania o swoim talencie plastycznym, ale czasem lubię coś „zmalować” i pewnie wyślę jakiegoś aniołka w czapeczce. W ubiegłym roku podczas XIV WOŚP, mój obrazek pt. „Trzy anioły” poszedł (co prawda w stołecznej Arkadii, a nie na ogólnoświatowej aukcji) za całe 400 zł. Może tym razem będzie lepiej.

10 listopada 2006

Tak sobie myślę …że człowiek czasem ma prawo do odpoczynku. Za dwa tygodnie (24.11.2006) premiera „Songów Brechta” w Teatrze Komedia. Gram Konferansjera (pamiętacie Joela Greya z Kabaretu?) i tekstu mam od …cholery, że o piosenkach nie wspomnę. Powinienem siedzieć i się uczyć (mówiłem już tutaj kiedyś, że aktorstwo, to syndrom wiecznego ucznia) i to czyniłem przez cały dzień (z przerwą na obiad), ale nie mogłem sobie odmówić obejrzenia w TV meczu Wisły Kraków z BOT Bełchatów.

Ach, cóż to była za uczta! Po 8 minutach było 2-0 dla Bełchatowa! Nie będę relacjonował całego tego fantastycznego meczu, ale nawet moja Beba, dla której ten sport jest nudny i nieciekawy, co jakiś czas rzucała okiem na ekran telewizora. Ostatecznie Bełchatów wygrał (ach, co za drużyna!) 4-2, ale i Wisła walczyła jak Wawelski Smok, którego istnienie ostatecznie potwierdził min. Orzechowski.
Odpocząłem cudownie, ale do nauki tekstu już nie wróciłem, bo podczas meczu wypiłem dwa piwa i już mi się nie chciało. Zawsze powtarzam, że ludzie dzielą się na tych, którym się chce i na tych, którym się nie chce. Dzisiaj już, niestety zaliczam się do tych drugich. A co tam! Do premiery jeszcze całe dwa tygodnie! Niech żyje lenistwo!

Wybory

Tak sobie myślę, że …zaraz będzie cisza wyborcza, a ja tu nikogo nie namawiam, nie agituję, nie przekonuję do tej, czy innej partii.
I prawdę mówiąc dalej nie zamierzam tego robić. Znacie moje poglądy i doskonale wiecie, co mi się w naszym kraju nie podoba. Każdemu z Was pewnie nie podoba (albo podoba) się co innego. Na szczęście jest w demokracji mechanizm, dzięki któremu możemy mieć wpływ na otaczającą nas rzeczywistość. To wybory. Ludzie, których wybierzecie będą rozporządzać (rozumiem, że większość z Was płaci podatki) WASZYMI pieniędzmi. I to w tym wszystkim jest najważniejsze. Dlatego namawiam. Głosujcie! Nawet jeśli nie macie na kogo. Wybierzcie tzw. „mniejsze zło”, bo może się okazać, że inni za Was wybrali „gorsze”.

Popularność

Tak sobie myślę …że, to musi być dziwne uczucie, tak nagle być na ustach wszystkich. Mam na myśli tę biedną Włoszczowę.
Prowincjonalne miasteczko, które nigdy nikomu, ani nie wadziło, ani nie szkodziło, nagle dzięki lizusostwu jednego z jego niegdysiejszych mieszkańców stało się obiektem drwin całego kraju. Wyobrażam sobie komentarze pasażerów ekspresu relacji Warszawa – Kraków, kiedy ich pociąg zatrzymuje się na tej jedynej stacji. Zapewne są wśród nich wyborcy PiSu. Ciekawe, kto by się przyznał, gdybym tak w tym momencie zapytał …a na kogo państwo głosowali? Tylko Wąchock się cieszy.

Dziś lat mam siedemdziesiąt 🙂

Tak sobie myślę …że z jednej strony, grać główną rolę w spektaklu, to dla aktora wielka frajda, ale z drugiej…
Boże! Jaki jestem wykończony. „Kura na plecach” jest tym rodzajem teatru, który od aktora wymaga totalnego wysiłku i choć satysfakcja ogromna (publiczność była fantastyczna i dawno nie kłanialiśmy się tyle razy co dzisiaj), to i równie ogromne zmęczenie. Zszedłem ze sceny, usiadłem w garderobie i nie miałem siły przebrać się w prywatne ciuchy. Może to ta jesień tak na mnie działa? A może ja po prostu za dużo pracuję? Nie miałem wakacji, bo „Rozkłady jazdy”, potem „Ranczo” i „Braciszek”. Teraz też nie „pracuję” tylko… tyram.

Aktorzy zawsze narzekają. Jedni, bo nie mają pracy, a drudzy bo mają jej za dużo. Zawsze chciałem się zaliczać do tych drugich, ale chyba nie zdawałem sobie sprawy, że z wiekiem, to coraz więcej kosztuje. Człowiek ma tyle lat na ile się czuje! Jak tak, to ja dzisiaj mam 70. A może, to ta jesień tak na mnie działa?

Babcia HGW w Wermachcie

Tak sobie myślę …że rozgrywka prezydencka w Warszawie będzie arcyciekawa. Dwoje kandydatów idzie łeb w łeb i naprawdę nie wiadomo jaki będzie wynik tej gonitwy. Trochę mi szkoda Marka Borowskiego, bo poznałem chłopa (był kiedyś na mojej premierze) i wiem, że to przyzwoity facet, ale jest o cały zad za pierwszą dwójką, więc raczej już nie ma szans. O Korwinie i Wierzejskim nie wspomnę, bo wloką się w ogonie, choć akurat Korwina lubię, bo mnie bawi w przeciwieństwie do tego drugiego, który jest tylko zabawny inaczej.
Tak czy inaczej PR Obiecankiewicza będzie musiał coś zrobić w drugiej gonitwie żeby więcej hazardzistów postawiło na ich konia. Najlepszym (bo sprawdzonym w poprzednich wyborach) sposobem jest przylać przeciwnikowi szpicrutą w twarz, tuż przed metą.
Np., że babcia Gronkiewicz-Waltz była w Wermachcie.

Jaki rząd takie normy

Tak sobie myślę …skoro winę za demoralizację młodzieży ponosi według Romana Giertycha Jurek Owsiak ze swoim hasłem „róbta co chceta”, to następnym krokiem największego Polskiego polityka powinien być zakaz działalności Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Młodzież, która bezinteresownie, z własnej woli i poza wszelką kontrolą, przy wsparciu artystów i innych wykształciuchów zgarnia taaaaką kasę, musi z definicji być podejrzana. A Owsiak jako twórca tej od dawna siejącej demoralizację i (a fuj) tolerancję Orkiestry powinien zostać zamknięty w psychiatryku. Na oko widać przecież, że normalny, to on nie jest. Normalny jest minister edukacji i jego zastępca. Cóż, jaki rząd takie normy.

Cenię sobie wolność!

Tak sobie myślę …że, chyba nie mają racji Ci, którzy mi ciągle powtarzają, że jako aktor, od którego poglądów zależy w jakimś tam stopniu, oglądalność programów i filmów, w których występuję, nie powinienem ich upubliczniać. Nie jestem politykiem i nigdy nie będę, ale skoro otworzyłem tę stronę, po to żeby komunikować się z ludźmi, których moja skromna osoba interesuje, skoro chcę dzięki temu kontaktowi „dowiedzieć się czegoś więcej o sobie”, to uczciwie jest „być sobą” i dzięki temu „dowiedzieć się czegoś więcej o Was”.

Czuję się „wykształciuchem”, „łże-elitą” i „liberałem”, bo nade wszystko cenię sobie wolność. Tę wolność, o której marzyłem 20 lat temu. Teraz ludzie, którzy „lepiej wiedzą jak powinienem żyć” próbują mi tę wolność ograniczyć. Nie zgadzam się z tym. Nie wiem jak Wy, ale jakoś nie jestem w stanie zaufać panom Giertychom, Kurskim, Lepperom i im podobnym. Zbyt dobrze znam się na złym aktorstwie. A moją dewizę życiową pewnie znacie: Niech każdy żyje tak jak chce, byle dbał o to żeby nikomu nie zrobić krzywdy.

11 marca 2006

Zbliża się 10 rocznica śmierci (13 marca) Krzysztofa Kieślowskiego. Dobrze wiecie, mówiłem o tym wielokrotnie, jak ogromny wpływ miał na moje życie. A na Wasze? Pamiętacie jeszcze Jego filmy? Jeśli tak, to co o nich sądzicie, po latach? Które zrobiły na was największe wrażenie? A może też Go znaliście? Co sądzicie o Nim samym? Piszcie szczerze. Zawsze najbardziej cenił sobie prawdę. Może to przeczyta….

24 lutego 2006

Tak sobie myślę, że skoro mam teraz trochę wolnego czasu… (cisza przed burzą, bo w połowie kwietnia zaczynam zdjęcia do serialu komediowego pt. „Halo Hans”, a potem główna rola, czyli „Doręczyciel”; piękny, wzruszający serial, którego bohaterem jest lekko upośledzony umysłowo facet (niezła obsada, nie?) widzący świat troszkę inaczej niż my wszyscy, no i kontynuacja „Rancza”, które już niebawem będziecie mogli zobaczyć w Jedynce…

A mam wielką nadzieję, że się Wam spodoba, choć konkurencja jest straszna, bo pójdzie na „Tańcu z gwiazdami” w TVN, w którym po raz drugi nie zgodziłem się wystąpić, bo wolałem pojechać do Australii niż udawać, że potrafię w miesiąc nauczyć się czegoś, czego inni uczą się kilka lat (choć pewnie miałbym pewne szanse, bo nie trudno zauważyć, że najwięcej głosów dostają nie ci, którzy nieźle tańczą, tylko ci, którzy grają w najpopularniejszych serialach)… to od czasu do czasu skrobnę co nieco o tym co mi chodzi po głowie. Pobyt na antypodach sprawił, że nabrałem niezwykłego jak na mnie dystansu do polityki i kiedy patrzę na tych panów i panie, którzy czują się Wybrańcami Narodu, choć połowa Narodu w wyborach olała ich wszystkich, a druga połowa podzieliła się mniej więcej po równo i tak naprawdę Wybrańcy reprezentują jakąś ćwiartkę społeczeństwa, to gdyby nie fakt, że od ich decyzji będzie, zależała, czy raczej już zależy moja egzystencja, moja wolność, moje prawo do wyrażania moich poglądów, to chce mi się śmiać z tego z tego co się dzieje, choć zdaję sobie sprawę, że ten śmiech powoli zamiera na moich ustach …z przerażenia.

1 stycznia 2006

Nie wiem jak Wy, ale ja nigdy nie wierzyłem w żadne wróżby, czy przepowiednie, a horoskopy traktowałem jak nieszkodliwą rozrywkę. Dlatego przewidywanie, jaki będzie ten rozpoczęty właśnie rok uważam za rodzaj loterii.

Coś tam sobie planujemy; w tym a w tym miesiącu zrobimy to, a w tamtym tamto, zarobimy tyle, a tyle forsy, za którą kupimy sobie to, lub to. Jedni rzucą palenie (brawo Jasse!) inni właśnie zaczną palić, a jeszcze inni solennie postanowią, że przestaną pić od lutego, bo w karnawale jest zbyt wiele okazji… itd. Ja też oczywiście coś tam sobie planuję i ten rok wygląda niezwykle interesująco, ale co z tych planów, jak to się mówi, wyniknie Bóg raczy wiedzieć.

Mimo to postanowiłem Wam, co nieco powiedzieć, głównie z czystej ciekawości na ile te moje plany się sprawdzą. A więc po kolei:

  • pod koniec stycznia lecimy całą rodziną do Australii, na zaproszenie Asi i Andrzeja
  • w marcu zdjęcia do nowego serialu komediowego pt. „Hallo, Hans”
  • w maju początek zdjęć do wymarzonego „Doręczyciela”
  • w wakacje kontynuacja serialu „Ranczo”
  • w międzyczasie próby i premiera znakomitej sztuki Neila Simona pt. „Para-nie para” w reż. Wojtka Adamczyka. W rolach głównych Czarek Żak i ja.
  • remont łazienki
  • Franek na urodziny (9 lutego) ma dostać nową kamerę. Podobno w Singapurze, gdzie mamy międzylądowanie są tańsze.
  • jeszcze w styczniu operacja nowotworu Neski (to nasza suczka)
  • 7 czerwca, 20- sta rocznica naszego ślubu
  • 12 sierpnia moje 50 urodziny
  • i różne inne plany.

Tylko, że ci ludzie, którzy wypoczywali na Sumatrze w zeszłym roku, też mieli bardzo różne inne plany… Dlatego planujmy, bo planować trzeba, ale nie przejmujmy się zbytnio, bo… co będzie, to będzie. A, że ja Wam życzę dobrego Nowego Roku, to zupełnie inna sprawa. Życzyć dobrze zawsze trzeba. Bo jest dobrze, jak ludzie sobie dobrze życzą.