W kilku słowach...
cze 12

Dwa Mundiale

Emocje, emocje, emocje. Hiszpania? Nie, Hiszpania jest zbyt przewidywalna. Niemcy? Na pewno, przecież grają Polacy, czyli Łukasz Podolski i Mirek Klose, ale też ich awans do ostatniej fazy turnieju jest dość oczywisty. Brazylia? Nie, Brazylii nie będę kibicował. Mają już tyle tytułów, że wystarczy. Poza tym grają u siebie i kibiców im nie brak. Stać za tym, kto jest silny i wygrywał już wiele razy, to żadna przygoda. Trzeba sobie wybrać kogoś takiego, kto zastąpi naszą reprezentację, a jednocześnie da nadzieję, że nie odpadnie już na samym początku. Już wiem! Chorwacja!

Tak już mam, że zawsze kibicuję potencjalnie słabszemu, a poza tym z pobytu w tym uroczym kraju mam same cudowne wspomnienia. Już wiem, że to lato upłynie pod znakiem sportu. Z oczywistych względów to nie ja będę go uprawiał, ale jako kibic zapewne przeżyję wiele emocji. Niby jak mnie pytają, czy uprawiam jakiś sport, zawsze odpowiadam – Tak, uprawiam aktorstwo – ale to jednak trochę inne emocje. W teatrze, czy na planie filmowym trzeba często wylać sporo potu i nie da się ukryć, że czasami jest to ciężka, fizyczna praca, ale emocje inne, zaplanowane, świadomie uruchomiane zgodnie z wymogami roli. W rozgrywkach sportowych na najwyższym poziomie takich jak Mistrzostwa Świata w piłce nożnej niczego nie można przewidzieć i to jest właśnie takie fascynujące.

Zaraz, zaraz, przecież przed chwilą przewidywałem, że Niemcy, czy Hiszpanie zajdą wysoko, to gdzie tu jakaś niewiadoma? Otóż każdy mecz jest niewiadomą, bo wszystko może się zdarzyć. Jeden mały błąd w doliczonym czasie gry może sprawić, że faworyt odpada, a cały świat zaczyna kibicować nowej Gwieździe. Mam nadzieję, że tak będzie z drużyną Chorwacji. – Czym ty się tak podniecasz? – dziwi się od zawsze moja żona… – Dwudziestu facetów biega w krótkich majtkach za piłką po boisku, gol pada, jak dobrze pójdzie, raz na godzinę, a ty wrzeszczysz jakby cię ze skóry obdzierali!

Nie dziwię się, że się dziwi. Dlaczego sport wywołuje we mnie aż takie emocje? Wiele razy się nad tym zastanawiałem i już chyba wiem. Zauważyłem, że oglądając mecz całkowicie wyłączam się z otoczenia i …odpoczywam. Pracuję niezwykle intensywnie przez cały rok, od lat nie miałem wakacji i w tym roku też będzie podobnie, ale nie czuję się jakoś potwornie przemęczony. Mało tego, nawet nie mam ochoty wyjeżdżać na żaden urlop. Miejsce, w którym żyję, mój dom, ogród, łóżko, kuchnia, w której lubię buszować i oczywiście telewizor z odpowiednimi dekoderami, to wszystko sprawia, że tzw. ładowanie akumulatorów przebiega u mnie bardzo szybko. Wygląda na to, że najszybciej podczas oglądania (raczej przeżywania) meczu.

Tak więc do 13 lipca będę „odpoczywał” w Brazylii. Miesiąc później emocje będą jeszcze większe, bo Mundial odbędzie się w Polsce. Piłka i boisko będą trochę mniejsze, sportowcy zagrają głównie rękami, ale mecz otwarcia odbędzie się podobnie jak dwa lata temu podczas EURO na Stadionie Narodowym. Ach, co to będzie za wydarzenie! Mistrzostwa Świata w siatkówce w Polsce! No i jest nadzieja granicząca z pewnością, że nasi siatkarze odnajdą w słowie zawodnicy takie znaczenia jak zawód, profesjonalizm, zawodowstwo, pasja, mistrzostwo. W przeciwieństwie do reprezentacyjnych piłkarzy-zawodników, którzy kojarzą nam się ostatnio raczej z tym drugim znaczeniem słowa zawód.

Czy zawiodą Chorwaci zobaczymy już 12 czerwca (piszę ten felieton przed meczem otwarcia), choć wygrać z Brazylią w Brazylii będzie im bardzo ciężko. Tak jak postanowiłem będę trzymał za nich kciuki i wrzeszczał na całą Choszczówkę, dlatego już teraz przepraszam wszystkich sąsiadów, tym barciś, że większość meczów zaczyna się ok. północy. 30 sierpnia też będę wrzeszczał, ale sąsiedzi, o ile do tej pory nie zgarnie mnie policja, nie muszą się niczego obawiać. Będę się darł na stadionie. Polskaaaa, biało-czerwoni!!! Właśnie mi przyszło do głowy, że przecież Chorwaci też są biało-czerwoni tylko w szachownicę. Chorwacjaaa!!!