W kilku słowach...
wrz 07

Alternatywa abo abo

Moja firma w ramach dbania o kondycję i samopoczucie pracowników zafundowała mi klasyczną alternatywę albo-albo. Albo upiększanie urody albo odnowę biologiczną…Fajnie! ale w tym wszystkim jest jeden szkopuł, malutki ale jakże znaczący. Trzeba mieć CO odnawiać,a mnie została już tylko renowacja, bo czuje się jak zabytek klasy niewiadomej.

O urodzie to raczej zapomnij,hi,hi,hi. Nawet śladu po dawnej „świetności” nie ma i chyba na poważnie zacznę trenować siadanie na twarzy żeby ludzi za bardzo nie straszyć.

Urodę na razie zostawiłam odłogiem, a niech sobie leży i dogorywa bez udziału sił kosmetycznych oraz cieszy się kremem marki Nivea, który jak wiadomo jest dobry na wszystko. Nivea for ever
Dwa szpagaty od mojego domu pobudowano ostatnio jakieś centrum zdrowia i urody, więc co mi szkodzi…

W każdym razie poszłam zobaczyć chociaż, co to takiego ta odnowa i z czym to się je,bo za mojej młodości durnej i chmurnej żadnych odnów nie było tylko normalna gimnastyka. Jak zobaczyłam te wszystkie narzędzia tortur to od razu poczułam, że chudnę w tempie przyśpieszonym, cellulit oddala się ode mnie z prędkością światła i w ogóle robię się taka więcej piękniejsza i odnowiona.

Stałam tak sobie i patrzyłam i pewnie na staniu i samym patrzeniu by się skończyło ale dopadła mnie młodzież pod tytułem „instruktor fitness” w osobie nieprzyzwoicie zgrabnej panienki i nic już nie miałam do gadania. Fit-panienka w trymiga ustaliła co mam robić, na jakie „łoże madejowe” się kłaść, na jakie siadać, a po jakim biegać. Myślałam, że ducha wyzionę! Spociłam się jak nie powiem co, a ta fitnesówka w brewki skubana tylko mnie przeganiała z jednego przyrządu na drugi i głupio pocieszała, że po miesiącu sama siebie nie poznam. A pewnie, że nie poznam, bo najprawdopodobniej wtedy nie będę już zdolna do poznawania czegokolwiek.

Po godzinie katorżniczej pracy czyli jak kto woli fitnessu wyszłam słaniając się na nogach i po przyjściu do domu robiłam za kobietę upadłą. Mianowicie padłam na fotel i nie mogłam się ruszyć. Ani ręką, ani nogą, ani niczym. Nie wiem czy jutra dożyję, zejdę tak sobie cichutko nie wadząc nikomu, a już na pewno nie będę wstanie iść do pracy, bo zakwasy nie pozwolą. Wszystko mam osobno!! Osobno nogi, ręce, mięśnie,kości,trzewia! i jeszcze tego brakuje żebym fragmentów własnej anatomii po świecie szukała!

Jedno jest pewne Na żadne więcej odnowy namówić się nie dam Niech sobie będę taka nieodnowiona ale przynajmniej w jednym kawałku!