W kilku słowach...
mar 29

Patrz Pan Panie Arturze, przekręcił do mnie jeden guloń…

Dzień Dobry Panie Arturze, Patrz Pan Panie Arturze,
przekręcił do mnie jeden guloń, ktoren za klepce u jednego pasikonika przy złomowej heta, i on mnie nawija, że jak grzał z pezetem, asfaltem na breslau , to zawineli jednom balchare co to na opadzie stała, a że chłopaki pikawy majom jak słowacki kołnierzyk, to sie ulitowali, i patrz Pan, ujechały może pare kilosów a ta octówa z ordera wyskakuje i mowi że jest pała, a że lepak jeden z drugim po bibie nateczas świerzo byli to przemieszali peeleny, i jej dają, a ta nic, na pierwszym popasie przy suce stanonć im kazała , ze ich mierzyc niby bedzie , to kolesie tak zrobili, a tam czterech lorbasów w workach i sie okazało że to sciema, skroili im gablote z wkładem a ich bransoletami do świerka przybili.

Cały dzien tak przestały i noc, dopiro nad ranem jeden bambus w porszafce ich namierzył i cynk na mendownie zapodał, no to chłopaki jeszcze do wieczora w gąszczu stały i patrz Pan, wypusciły ich dopiro za dwa dni, bo podejrzane som o współudział. Jak powróciły to pierwsze co, to na bronxa do Rympała poszły, kiedy faze mieli niezłom zapoznali jednom foczke co to z takim kabanosem granaty spijała, a ta im o jedny lokacji z goudom nawinęła u jednygo blokmena przy paryskiej, a że chłopaki w dole byli więc na tego niusa jazwy im sie uśmiechnęly, kiedy skończyły sie blaszki, to skroili jeszcze dwa blunty i z glana dwa kilosy puścili na wskazanom hawire, jak doszły to front im otworzył jeden lornetkowiec znany, któren kiedyś za ormola robił a tera dorabia na melanżu.

I patrz Pan, wbili sie, w przedsonku kilka dermoszpanów wisiało, ale cisza niemożebna panowała, juz myślały, że z biby lipa, ale jak weszły do wnętrza to na salonie siedziało kilka kotowatych zaraz i jeden złamas, – któren z wyglondu podbny jezd do tygo jody z jajca przy wiejski, a któren nazwiska nie posiada i sie podwiesza pod róznych kiraczy – i sie na sie gapiły jakby muzeum wojska polskigo zwiedzały, no ale że na stole była bateria, znaczy kilka muzgojebów, gołada i bronxa pod dostatkiem na oko, to postanowili zostać. Z poczontku był plastik, ale po kilku lufach nastrój zaczął sie malynować i kolesie zaczęli z wolna zlewać temat któren ich osobiście dotknoł. Kiedy klimat sie zaczoł robic gitny to gnojki chciały sie dowiedziec któren wypasiony gościu sponsoruje te dżampre, to sie dowiedziały, ze za chwile bedzie i tyle. Minęla godzina jakas, dupencje zaczęły procenty po wyrach targać, pezet poszed do wucetu sie naspawać dodatkowo, także podobnież robiło się całkiem niechudo, tylko tyn złamas Romeczek, siedział jakby mu te hamorojdy sie rozrastali.

I patrz Pan, znowóż jakis czas se minął, wszystkie sie bawiom jak trza, a tu wchodzom goście, i patrz Pan Panie Arturze kochany, wiesz Pan kto? włazi ta luzara co to ich na szlaku zblokowała z ich szefem, któren ich w trase wypuscił, a na kuniec wchodzome te cztery muły w bagginsach, i patrz Pan, jak jem sie gały zbiegli ze sobom, to te co wlazły, huczec zaczęly i zrobiłaby sie ostra sieka, ale że lokal był na pierwszym pientrze to chłopaki wyskoczyły, i piersze co to do suczystych sie udali, fakt, lekko sniete były oba ale nie na tyle co by nie czaić, wienc liczyły, że zostanom wysłuchane, a tu dupa. Tyn wiochmen co to ich przyjoł, to nie dość że z niemi gadać nie chciał ale jem jeszcze bransoletki zaaplikował i na dechy wsadził, i patrz Pan, z rańca sie budzom a tu za szkockom stoi ich sief, i ta pinda, gdyż sie okazało, że ona to jest jego siora z piersiego małżeństwa ojca. Po krótki wymianie argumentów, po który chłopaki do dzisiej dochodzom do siebie, stanyło na tym, że nie majom roboty i bruki szlifować jedynie mogom przez czas nieograniczony, no chyba że wazelinom i geltamy, przez jakyś miech bedom sie do niego ustawiać.

No to żem kolezki wysłuchał i tak mnie sie patrzały na czternastce przytrzymali chwile, a tam tyn, odrzut z Adamowygo ciała, któren ma gadane jakby ze cztery gibony na raz do twarzoszczeki pakował, i on mnie mówi, że on se ze wsistkim porzondek zrobi, tylko czymu łun tyle gada…