W kilku słowach...
kwi 24

Roczniki 2013 – 2015

[*] Prof. Władysław Bartoszewski (1922-2015)

Chyba od zawsze był dla mnie i Beby legendą. Czytaliśmy o Nim w podziemnych biuletynach, słuchaliśmy na spotkaniach, czytaliśmy Jego książki. Pewnie dlatego, kiedy poznaliśmy Go osobiście, kiedy legenda okazała się cudownym, ale bardzo normalnym człowiekiem, czuliśmy to niezwykłe wyróżnienie jakie nas spotkało. Dostaliśmy książkę z dedykacją.

Beba montowała ostatni film dokumentalny z Jego udziałem.

Odszedł Wielki Mądry Wspaniały Polak. W takiej chwili uświadamiamy sobie, że są ludzie, których się nie da zastąpić.

Cześć jego pamięci.

List

Dzień dobry Panie Arturze.
Kilka dni temu przeczytałam „Rozmowy bez retuszu”. Lubię tego typu lekturę i chętnie sięgam po wywiady z ciekawymi ludźmi. Cenię Pana jako aktora, ale pamiętam, że zaintrygował mnie Pan dobrych lat temu, gdy w jakimś piśmie przeczytałam o Pana „swetrowej” działalności. Może wtedy pierwszy raz dotarło do mnie, że ludzie, których znamy z przeróżnych kreacji w teatrze, na ekranie, których często podziwiamy, niekiedy przesadnie gloryfikujemy (w takim ujemnym jednak znaczeniu), to w końcu też, mniej lub bardziej zwykli ludzie, posiadający swoje problemy, ale też i radości, pasje…

I po co ja to Panu piszę?… To mój odwieczny problem – nie umiem krótko i zwięzłowato… A chciałam po prostu napisać, że trochę z braku czasu, trochę na deser, zostawiłam sobie do przeczytania na później – bajkę. Dziś ją przeczytałam. To był nie tylko deser, ale prawdziwa uczta! WSPANIAŁA! Wciągająca, intrygująca, ale przede wszystkim wzruszająca. Tak pięknie „po cichutku” przemycił Pan w niej tę największą z życiowych wartości. Bardzo Panu dziękuję. W dzisiejszym świecie miłość często spychana jest w ciemny kąt życia, a ludzie choćby i chcieli… boją się o niej mówić. Wstydzą się miłości.

Boję się że za lat parę, będziemy społeczeństwem martwym uczuciowo. Jestem nauczycielką (27 lat pracy) i niestety wraz z upływem czasu coraz częściej widzę to, o czym wyżej napisałam. Niestety, współczesna literatura (również ta dla dzieci i dla młodzieży) nafaszerowana jest tą dzisiejszą oschłością, brutalnością, o wulgarności nie wspominając. Tym bardziej wdzięczna Panu jestem za tę ciepłą „Trzecią nutę…” Sprawiła mi wiele radości (choć łez też sporo wycisnęła). Mam nadzieję, że pisze Pan dalej – i dla nas dorosłych, i dla młodszych. Potrzeba nam takiej lektury. Lektury, która uwrażliwia, zagląda w te nasze zapomniane lub ukryte zakątki duszy, która zmusza do zastanowienia, co tak naprawdę się liczy, która wygładza nasze codzienne chropowatości.

Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale nie umiałam inaczej. Raz jeszcze dziękuję i za książkę, i za wszystkie wspaniałe kreacje. Życzę tego co najlepsze –
Aleksandra Katafiasz

Dziękuję Pani Aleksandro.

ORKIESTRA 2014

Jak co roku wyjąłem farby i pędzle żeby orkiestrowe anioły znowu zarobiły parę groszy dla Najpiękniejszej Orkiestry Na Świecie. Jestem niezwykle szczęśliwy, że gram w niej już od 22 lat. Zapraszam do licytacji.

Życzenia 2013

Moje życzenia świąteczne.
Nie wiem, czy się sprawdzą, to tylko życzenia.
Życzenia zazwyczaj bywają pobożne.
Ale moje są naprawdę szczere.
Życzę Wam, żeby Wam było lepiej.
Bo zawsze może być lepiej.

AMOROSO

„Amoroso”, do którego napisałem scenariusz i który mam przyjemność reżyserować, jest muzycznym widowiskiem, w którym włoskimi piosenkami z lat 60-70 opowiadam pewną historię. Treści nie będę zdradzał, ale powiem tylko, ze będzie o rozstaniu, tęsknocie, miłości i róznych próbach rozweselenia pięknej młodej kobiety, ze najpiękniejsze włoskie przeboje (Azzurro, Volare, Tornero, Che sara, Tango Italiano, Via con me, Portofino i wiele innych, na Gigi Amoroso kończąc) stworzą klimat, który sprawi, ze to będzie niezapomniany wieczór.

Gościnnie wystąpi Stefano Terrazzino, który nie tylko zatańczy, ale równiez zaśpiewa i to jak!!! Choreografię opracowała moja przyjaciólka Paulina Biernat, a aramżacje są dziełem Wojtka Borkowskiego. Na koniec zostawiłem sobie zaszczyt absolutny. Większość nowych tłumaczeń zrobił specjalnie dla nas Mistrz Wojciech Młynarski.

Premiera w Sylwestra 2013/2014 w teatrze Ateneum, ale mam nadzieję, ze pozostanie w repertuarze naszego teatru na długo. Udział biorą: debiutująca na scenie Ateneum :Paulina Gałązka, oraz Bartek Nowosielski, Wojtek Brzeziński, Krzysztof Gosztyła, Artur Barciś, no i wspomniany Stef Terrazzino. Zapraszam 🙂

Kino w 4D

Rzadko bywam w teatrze, choć bywam prawie codziennie. Paradoks taki, taki zawód. Kocham teatr od każdej strony, ale na widowni bywam sporadycznie właśnie dlatego, że zazwyczaj jestem na scenie. Dzisiaj miałem wolny wieczór, ale poszliśmy do kina.

„Jeździec znikąd” w 4D, to pewnie atrakcja nie dla wszystkich, bo i kin z taką salą mało i cena biletu (prawie 50 zł) też jak na kino spora. Mimo to nie żałuję. Film trochę za długi, ale jak ktoś lubi takie bajki i poczucie humoru a’la Johnny Depp, to też nie będzie żałował. Fotele się trzęsą w rytm galopujących koni, strzały z łuku świstają nad głowami (a raczej uszami) widzów, wiatr prerii wieje w oczy.

Szkoda, że twórcy nie popracowali nad scenariuszem, bo efekty specjalne godne XXI wieku. Ja bym chlasnął ten film o pół godziny i byłoby dużo lepiej. Płakałem ze śmiechu, jak moją Bebą trzęsło na tym fotelu, jak workiem kartofli.

Wiem, że na filmie w 4D była dwa razy, pierwszy i ostatni

ZLOT 2013

W sobotę kolejny, już 12 Zlot sympatyków tego miejsca. Nigdy w życiu nie przypuszczałem, że założenie strony internetowej zaowocuje tak niezwykłymi zdarzeniami. Zaczęło się od przypadku, kilka osób chciało się wybrać na mój spektakl i zgadali się właśnie tutaj. Z kilku zrobiło się kilkanaście, a ponieważ trochę się już poznaliśmy (wirtualnie oczywiście), to pomyślałem, że nam wszystkim będzie miło jeśli ich na ten spektakl („Chicago”) zaproszę, czyli zapłacę za bilety. Bronili się, że nie, że sami zapłacą, ale się uparłem (załatwiłem ulgowe) i nie mieli wyjścia.

W zamian zaprosili mnie po spektaklu na kolację. Egoistycznie zaproponowałem pub „Dziki zakątek”, który mieści się w urokliwym miejscu… 500 metrów od mojego domu. Było cudownie! Ani się obejrzeliśmy, a zaczęło świtać, a pracownicy pubu dawno stracili do nas cierpliwość. Nigdy nie zapomnę tego pierwszego Zlotu.

Następne były już konsekwencją tego, co się działo na barcis.pl. Pogaduszki, wyznania, kłótnie, rodzące się dzieci, śmierci, odejścia na zawsze i odejścia na chwilę, pisanie wierszy, porady, przepisy kulinarne, moje sukcesy i upadki, choroby i pocieszenia, kciuki i czary-mary, wszystko, co się działo przez cały rok znajdowało cudowne ujście na Zlocie. Wiem, że i tym razem też tak będzie. Po spektaklu (tym razem „Mayday2”) znowu będziemy się cieszyć, że kiedyś kliknęliśmy na barcis.pl.

Wiem, że dla części z Was to będzie spotkanie twarzą w twarz z kimś, kogo się zna tylko z telewizji, ale uwierzcie mi, że dla mnie poznawanie Was osobiście jest równie niezwykłym przeżyciem. Zapraszam uczestników wszystkich zlotów do wspomnień. Piszcie.