W kilku słowach...
wrz 07

Paszkwil osobisty…

Nie lubię poniedziałków, a wolnych poniedziałków szczególnie tym bardziej, że od południa już byłam poddenerwowana zaplanowaną wizytą w gabinecie kosmetycznym o wdzięcznej nazwie Alex. Na wszelki wypadek umyłam się bardzo starannie szary mydłem, nie wiem dlaczego, ale wydawało mi się, że tak trzeba i już. Godzina wybiła i poszłam… Wchodzę, a tu proszę bardzo, pani siądzie, pani spocznie, czym możemy służyć… i sruuu… kosmetyczne menu do ręki mi wciskają. Czytam, czytam i poza przecinkami słowa jednego nie rozumiem…

Całkiem zupełnie jak ta panienka z reklamy – Co dla ciebie Krysiu… eeeee… uuooo… dla mojej Krysi najlepszy zestaw poproszę – tylko cholera obok mnie nie było faceta zdolnego do takiej kwestii, a ja białych kozaczków na nogach nie miałam za to spojrzenie równie kretyńskie, jak owa Krysia gwarantowane. Panie kosmetyczki (widocznie uznały mnie za ciężki przypadek indolencji kosmetycznej, bo dwie ich było, a obie piękne i zadbane) i najpierw przeprowadziły wywiad, kiedy to ostatni raz u kosmetyczki byłam. Głupie czy co?? W życiu nie byłam, a i teraz chętnie zwiałabym gdzie pieprz razem z wanilią rośnie i owocuje. Koniec końców stanęło na slimming body massager i peelingu kawitacyjnym cokolwiek to znaczy. Trudno. Niech się dzieje wola boska i kosmetyczek dyplomowanych.

Zaprowadziły mnie do jakiegoś pokoju, łóżko tam stało nie całkiem normalne, ale wygodne, więc zaległam sobie czekając co dalej. Drzwi się otwierają i wchodzi… kos metyczek! No bo jaki jest rodzaj męski kosmetyczki Kosmetyk?!

Matko kochana!! Cudo nie facet!! Belmondo w najlepszych latach z rzęsami po sufit. Patrzyłam na niego wzrokiem doskonale baranim, a facet świeczki zapala, kadzidełkami smrodzi, muzyczkę włącza i jego szczęście, że był to Czajkowski, bo jak nic pomyślałabym, że do całkiem innego przybytku trafiłam. Jak już mnie okadził ze wszystkich stron to za ten slimming się złapał z peelingiem włącznie i głupotki jakieś wygadywać zaczął:
– ale pani ma skórę! Istny jedwab z laykrą – ćwierkał mi nad głową – widocznie ani jedwabiu ani laykry nie widział biedaczek.

W pierwszej chwili pomyślałam, że chłopak powinien zmienić dilera, albo brać połowę, ale w drugiej przyszło mi do łba, że on tak każdej kadzi, bo między innymi za to mu płacą. Ulżyło mi niebotycznie, że nie wariat tylko pracownik sumienny cielsko moje rybią łuską pokryte obraca w rytm Jeziora Łabędziego zresztą.

Po godzinie slimmingowania moje górne strefy stanów średnich były nie do poznania. Do Bydgoszczy zresztą też nie, ale poczułam się jakby do kobiecowana i łaskawie umówiłam się na następne zabiegi. Ostatecznie zgadzam się na taki sposób renowacji i cerowania urody.

Prosto od kosmetyczka poszłam do swojego ulubionego doktora na obiecaną kontrolę i już na wejście usłyszałam od niego: ależ pani schudła! Słusznie go kocham 🙂

Doktor ciśnienie mi zmierzył i coś nerwowo mamrotał, ale we mnie widocznie ciągle jeszcze siedziała ta Krysia ze swoimi kozaczkami, bo tylko patrzyłam tak sobie w dal, która na ścianie się kończyła i głową kiwałam na każde doktorskie słowo, dopóki nie dotarło do łba zakutego, że doktor coś mi tu o szpitalu wzmiankuje. Odpyskowałam grzecznie, ale stanowczo, że może zapomnieć, bo ja nie po to dałam się przez godzinę kosmetykować kosmetyczkowi, żeby teraz po szpitalnych łóżkach się szlajać, kiedy własny kopulodrom w domu czeka, o Miśku nie wspominając. I nie po to 6 lat medycynę studiował żeby sobie teraz bez szpitala rady nie dać. A ten mi, że EKG trzeba zrobić, w przychodni owszem jest, ale nie ma pielęgniarki od niego, więc trzeba do szpitala. A dupa blada krostopata. Sama sobie te kable i ssawki podłączę, a doktor tylko odpowiednie guziczki ponaciska, bo odczytać to chyba umie?

Gołym okiem widać było, że doktora za chwilę zawał dopadnie albo inny szlag, ale się zgodził, a EKG wyszło wzorcowe i żaden szpital konieczny nie był. Jak czarowny doktor ochłonął i oddech wyrównał, to odważył się zadać pytanie, skąd ja wiem jak EKG należy zrobić?
– Bo ja panie doktorze z pierwszego zawodu służba zdrowia jestem – zeznałam zgodnie z prawdą.
– Ach… to ja już wszystko rozumiem – doktor się ucieszył niewiadomo czemu, ale po chwili zapytał:
– Zaraz!! to ile pani ma tych zawodów?
– Niestety tylko cztery – i tymi słowami pożegnawszy doktora pobiegłam do domu pochwalić się Miśkowi pierwszym etapem renowacji własnej powłoki cielesnej.

Misiek działania kosmetyczka uznał za zadowalające 🙂