BÓG MORDU w Ateneum
Za 12 dni zagram jedną z najciekawszych ról w moim teatralnym życiu. Sztuka Jasmin Rezy jest naprawdę znakomita i zasłużenie święci triumfy w całej Europie. Tytuł jest przewrotny i zapewniam, że „Bóg mordu” nie jest teatralną przeróbką filmowej „Piły”. Jeśli jesteśmy przy filmie, to właśnie ekranizuje ją sam Roman Polański, a w głównych rolach wystąpią Kate Winslet, Jodie Foster, Matt Dillon i Christoph Waltz. U nas w Ateneum reżyseruje dyrekcja, czyli Izabella Cywińska, a grają Basia Prokopowicz, Sylwia Zmitrowicz, Krzysiek Tyniec i ja.
Punkt wyjścia jest banalny, dwa kulturalne małżeństwa spotykają się żeby uzgodnić stanowisko w sprawie bójki, w której brały udział ich dzieci. W rzeczywistości sztuka jest diagnozą kondycji współczesnej klasy średniej. Śmieszna i tragiczna. Codziennie będę zdawał relację z przygotowań do premiery. Zapraszam
Mam problem. Jakiś czas temu usunąłem (?) swoje konto na Facebooku. Z wielu powodów, o których nie chcę tutaj mówić. Kilka dni temu okazało się, że ktoś podszył się pod moje imię i nazwisko i rozsyła informacje o tym co lubię (reklama!), zaprasza do miejsc, które rzekomo uwielbiam itd.
Niniejszym oświadczam, że to wszystko nieprawda!!!
Nie mam (już!) konta na Facebooku i proszę o pomoc! Próbowałem reagować, ale nic nie skutkuje. Moje konto jest zawieszone, a codziennie dostaję na mój adres dziesiątki maili od osób, które na Facebooku znalazły moją osobę. Kto mi pomoże?
Artur Barciś.
KWESTA 2010
Nie mogłem nie pójść na to spotkanie. Jeszcze trochę chory, ale niezłej formie, nie wyobrażałem sobie, żeby nie było mnie dzisiaj na Powązkach. Nie tylko dlatego, że to mój jubileusz, bo kwestuję już 25 rok z rzędu. Nie tylko dlatego, że pieniądze na ratowanie zabytków tej naszej narodowej nekropolii, są naprawdę bardzo potrzebne. Wiedziałem, że przyjdą tam ludzie, których spotykam raz w roku, właśnie tego dnia i o tej właśnie porze.
Było naprawdę cudownie. Piękna pogoda (dlatego dostałem pozwolenie od lekarza na wyjście z domu) ściągnęła na Powązki prawdziwe tłumy. Pewnie dlatego „znajomych” było w tym roku więcej niż zwykle. Tematy rozmów przeróżne; o ostatniej wizycie w teatrze, o TzG i czy moja noga już w pełni sprawna, o „Znachorze”, który był dzisiaj po raz n-ty w Jedynce, o Franku jaki duży mężczyzna, a jeszcze niedawno taaaaki mały, o wszystkim. Każdy wrzucał oczywiście parę złotych do puszki, a zdarzało się, że nie parę, a parędziesiąt. Zachęcaliśmy naszym sprawdzonym sposobem, czyli wystukiwaniem różnych rytmów na puszkach, co zwracało na nas uwagę. W tym roku dodaliśmy jeszcze jeden element, a mianowicie zawołanie, które każdemu przechodzącemu malowało uśmiech na twarzy. „Proszę nam …nawrzucać!!!, Jedyna okazja nawrzucać Barciom prosto w …puszki !!! Proszę się nie krępować i nawrzucać nam ile wlezie…do puszki oczywiście!!! Tylko raz w roku!!! Zapraszamy!” Skutkowało wspaniale i nie zdziwię się jeśli w tym roku pobiliśmy nasz rekord. Bardzo, bardzo Państwu dziękujemy i do zobaczenia za rok. Będę na pewno
List z przesłaniem
Podobnych listów dostaję sporo, ale ten jest rzeczywiście niezwykły
„W tym roku Pazdziernik ma 5 piatkow, 5 sobot i 5 niedziel. Zdarza sie to raz na 823 lata. Jest on uwazany za miesiac do workow na pieniadze. Przeslijcie tego emaila do 8 dobrych osob, a pieniadze zaczna sie pojawiac. Na podstawie chinskiego feng shui. Kto zatrzyma to doswiadcznie, nie doswiadczy tego.”
Myślę, że zamieszczenie go tutaj wypełnia warunek feng shui?
Pomagamy autystom
4.5 miliarda użytkowników Facebooka na całym świecie stanie przed wyzwaniem zamknięcia na jeden dzień swoich profili.
Zrobią to żeby pomóc osobom z autyzmem.
Ty Też możesz pomóc!
Wejdź na www.communicationshutdown.org
I pobierz CHAPPA (charytatywną aplikację).
1 października ruszyła kampania Communication Shutdown (Przerwa w komunikacji).
W Polsce kampanię realizuje Fundacja SYNAPSIS.
Szczegóły na www.synapsis.org.pl
Pomóż osobom z autyzmem. Dołącz do akcji Communication Shutdown (Przerwa w Komunikacji) realizowanej przez Fundację SYNAPSIS.
Kampania namawia użytkowników Facebooka do zakupu specjalnego oprogramowania CHAPP (charity application), które będzie wskazywało na wspieranie przez nich kampanii i tym samym nie korzystanie z kont społecznościowych w dniu 1 listopada 2010. Koszt aplikacji CHAPP to 5 dolarów/euro/funtów.
Wejdź na www.communicationshutdown.org i pobierz CHAPPA.
Szczegóły na temat kampanii na www.synapsis.org.pl
Uwaga: Masz czas do 31 października!
Pomagamy
Zawsze popieram takie akcje. Was też zapraszam 🙂
Szanowni Państwo,
pragnę bardzo serdecznie zaprosić Państwa- naszych Przyjaciół, do udziału w projekcie Podarnik.
Właśnie w ten sposób można łatwo on-line wesprzeć działania Komitetu Ochrony Praw Dziecka.
Każde kliknięcie to konkretna pomoc dziecku!
Zapraszam do udziału w projekcie na: www.kopd.pl
Wiersz dla koni w Zakrzowie
Co roku od 13 lat w Zakrzowie odbywają się Jeździeckie Mistrzostwa Gwiazd. Konno od dawna nie jeżdżę, ale konie kocham i skoro zostałem zaproszony, to napisałem wiersz w ich obronie 🙂
Oto on:
Wiersz dla koni w Zakrzowie
Gdy lato za miedzę się chowa
A w głowie pragnienie zagości
Jedziemy jak w dym do Zakrzowa
Poskakać sobie z radości
Dokoła swary i kłótnie
Wszyscy się złoszczą i leją
A tu w Zakrzowie odwrotnie
Tu nawet konie się śmieją
A śmieją się bo to frajda
I radość wręcz oczywista
Gdy z grzbietu spadnie ciamajda
Lub jakiś sławny artysta
Bo tu artyści co roku
Zjeżdżają się jak do ula
Każdy się naje obroku
I zaraz do konia przytula
Przytula się, głaszcze i pieści
A potem włazi na niego
I, to się w głowie nie mieści
Myśli, że koń jest jego!
Bo obrok na konia, działa
Wieczorem w południe, czy z rana
Jak pokarm dla jego ciała
Na Was jak marihuana
A co byś rzekł aktorzyno
Malarzu, czy inny nierobie
Gdyby tak raz przez godzinę
Koń sobie pojeździł na Tobie?
Kazał ci w galop, lub stępa
Ostrogą dziabnął, czy batem
Poczułbyś zakało tępa
Jakim ci zwierzę jest bratem
Jakby tak Tobie w przysiadzie
Założyć uzdę na twarzy
Strzelić szpicrutą po zadzie
Dalej o koniach byś marzył?
Lecz skoro koniki miłe
Chcą ciągle artystów nosić
Taki im prezent zrobiłem
I teraz chcę go ogłosić
Od dzisiaj za każdym razem
Gdy zsiądziesz z konia łachmyto
Uklękniesz jak przed obrazem
I pocałujesz w kopyto
Przysięga!
A JEŚLI TEGO NIE ZROBIĘ
KRETYNEM BĘDĄC I GŁUPEM
KOŃ Z PRZYJEMNOŚCIĄ SOBIE
MOŻE MNIE KOPNĄĆ W DUPĘ
Artur Barciś
List
Niech mi ktoś powie jakimi drogami chodzi sposób myślenia dziewczyny, która wysłała do mnie ten list :
prosze pana..mam do pana wielką prosbe..otóż juz we wrzesniu ide do gimazjum..mam problem z cera..i mam do ciebie wielka prosbe..abys kupil mi te kosmetyki: garnier-pure-active – ja obiecuje ze we wrzesniu gdzies tak pod koniec oddam ci pieniazki..błagam cie zgodz sie..prosze cie , zebys jak najszybciej kupil te kosmetyki:) bo juz w poniedzialek albo wtorek musze je miec.błagam:)
IMORA
U mnie dzieje się teraz bardzo dużo, bo zdjęcia do kolejnej serii „Rancza”, za chwilę wyjazd z „Dziwną parą” do Nowego Jorku, a potem premiera „Boga mordu” w Ateneum, ale na razie chcę Wam polecić „paszkwile” Imory, które początkowo publikowałem w dziale Listy, ale aktualnie wydzieliłem dla Imory osobne miejsce w menu mojej witryny.
Długo trwało zanim ta niezwykła kobieta zgodziła się bym na szerszym forum udostępnił jej „wypociny”, ale jestem niezwykle szczęśliwy, że się udało. Wspaniała literatura, której ani Kasia Grochola, ani pani Joanna Chmielewska by się nie powstydziła.
Zapraszam do lektury: dział „Paszkwile Imory” 🙂
Ryzyko zawodowe
Zdjęli mi gips. Tak naprawdę, to nie był gips tylko takie niebieskie coś, co spełnia tę samą funkcję, ale jest lżejsze i bardziej estetyczne. Zdjęli przed czasem, na moje życzenie. Nie wytrzymałem.
Wiem, że ryzykuję, ale nie dałem rady być dłużej tymczasowym inwalidą. Poza tym lekarze mówią, że ryzyko nie jest zbyt duże, jeśli będę uważał i oszczędzał tę nieszczęsną stopę. Obiecałem (im i sobie), że będę. Jutro muszę (chcę!) zagrać 2 spektakle „Dziwnej pary” w Białymstoku i zrobię wszystko, żeby mojej nodze nie stała się znowu krzywda. Tylko, co to znaczy wszystko? Noga mnie boli, więc nie mogę chodzić normalnie. Felix, którego gram, nie ma takiej przypadłości, więc będziemy musieli z Czarkiem (Żakiem) jakoś to uzasadnić. Znamy się od lat, więc coś tam wymyślimy. Pewnie trochę zmienimy sytuacje, żeby mój Felix nie biegał tak gwałtownie i jakiś mały tekst w stylu; Co tak kulejesz? – A nic, podknąłem się na schodach” – i publiczność zrozumie, a może nawet nagrodzi nas brawami.
Tak będzie jeśli ból będzie „do zniesienia”. A jeśli nie będzie? Jeśli w emocjach, a jest ich w tym spektaklu niemało, zapomnę o stopie i podobnie, jak w TzG nagle poczuję, że „stanąłem na gwoździu”? Przerwać przedstawienie, czy grać dalej udając, że nic się nie stało? Żelazną zasadą teatru jest, nie pokazywać swojej prywatności. Widz nie chce wiedzieć, że boli mnie głowa, czy zdechł mój ukochany pies. Tyle, że takie problemy jestem w stanie przed widzem ukryć. Co mam zrobić jeśli poczuję ból, którego ukryć nie dam rady? Oddać ten ból Felixowi i (wiedząc, że publiczność to wie) grać dalej, czy przerwać przedstawienie i nie epatować widza swoim nieszczęściem, psując mu wieczór?
Sam nie wiem. Jestem aktorem ponad 30 lat, ale taka sytuacja może mi się zdarzyć pierwszy raz w życiu. Mam nadzieję, że nie będę musiał jej doświadczyć. Ale co zrobić jeśli będę musiał?
…i po zabawie
„A jak uda się zabawa?” – cytowałem Jana Kaczmarka w felietonie pt. „Dylemat”, kiedy wahałem się, czy wziąć udział w Tańcu z Gwiazdami. Teraz już znam odpowiedź.
Biorąc pod uwagę konsekwencje, zabawa udała się …średnio. Mam złamaną kość śródstopia i na co najmniej 4 tygodnie muszę wycofać się z zawodu. Noga w gipsie, praktycznie powinienem siedzieć w domu i się nie ruszać. Odwołane spektakle (Capitol, Ateneum, Polonia), imprezy które miałem prowadzić, spotkania, wszystko.
Mimo to nie żałuję tej przygody. Poznałem cudowną dziewczynę, która nauczyła mnie rzeczy, o które sam siebie nie podejrzewałem. I nie mam na myśli tylko kroków, czy tanecznych gestów. Paulina pokazała mi, jak można panować nad swoim ciałem. Jak, jeśli się chce, można pokonać każdą swoją słabość. Jak z pokorą przyjmować niesprawiedliwe oceny jurorów. Z racji wieku i doświadczenia, wydawałoby się, że to ja pownienem ją uczyć życia, a stało się odwrotnie.
Paulinko, dziękuję Ci za to wszystko. Na dodatek, okazało się, że przyjaźń między młodą i niezwykle atrakcyjną kobietą, a starszym męższczyzną jest możliwa, bez najmniejszych podtekstów. Tu podziękuję… sobie. Zabawa udała się średnio, bo ten konkurs jest bardzo niesprawiedliwy, a to jest mało zabawne. W męskiej garderobie został już tylko jeden uczestnik (a i on zapewne odpadnie w następnym programie) i to nie jest przypadek.
W tańcu zawsze (a w standardowym całkowicie) prowadzi mężczyzna. Jeśli mężczyzną jest zawodowy tancerz, to jest oczywiste, że naprawi wszyskie błędy swojej „gwiazdy”. W drugą stronę to nie działa. Jurorzy nie biorą tego pod uwagę. To była kolejna lekcja pokory. Słyszeć o swojej mozolnej pracy: „beznadziejnie”, „kiepściutko”,”słabo”, „nie pytaj mnie jakim jesteś tancerzem” itd. wobec milionów ludzi, to było dla mnie nowe doświadczenie. Jeszcze nie wiem, czego mnie nauczyło. A może wiem, ale boję się przyznać nawet sam przed sobą. Tak, czy inaczej jest już po zabawie. I bardzo dobrze
American smooth
Bardzo fajny taniec. Podoba mi się. Lubię kiedy nie muszę się ściśle trzymać określonych figur. W tym tańcu tylko 40% akcji musi być w tzw. ramie, a i to może być zamienione na inne trzymanie. Reszta, to dowolna interpretacja tematu w rytmie walca angielskiego, lub foxtrota. Foxtrot już był, więc …
Tańczymy do przepięknej piosenki o miłości i nasz taniec będzie o miłości właśnie. A ponieważ miłość to poważna rzecz, to i nasza interpretacja będzie bardzo serio. Nie mogę i nie chcę zdradzić zbyt wiele, ale będzie czerń i biel i bardzo wzruszająco. Taki mamy plan, a jak wyjdzie zobaczymy, tzn. Wy zobaczycie w niedzielę. Tak czy inaczej, po stresującej sambie, to co lubię w tańcu najbarciś, czyli… taniec
Foxtrot
Na pierwszy rzut oka bardzo łatwy taniec. Takie sobie chodzenie w rytmie. No, właśnie!!! W rytmie! Tylko, że ten rytm w foxtrocie jest…chory. Wśród tancerzy ten taniec ma swoją osobliwą ksywkę: killer. Całkowicie się z nimi zgadzam.
Pomysł na występ, wydawał się fajny. Zainspirowała mnie muzyka, piosenka, którą kiedyś śpiewała Marylin Monroe. Dosyć szybko nauczyłem się tekstu (tak nazywam choreografię, którą ułożyła Paulina), ale potem zaczęły się schody. Pewnie nic z tego nie zrozumiecie, ale pierwszy krok stawia się na 8, potem jest 1,2,3, ale 2,3 to jeden krok, a już 4 też jeden, tylko, że 2 musi być z pięty, a 3 na palce i do tego trzeba się unieść w górę na tych palcach, a potem opaść, za to wszystko na ugiętych nogach. Mówię tylko o nogach, a przecież ręce i całą górę trzeba trzymać w tej cholernej ramie. Wydawało mi się, że z ramą sobie poradzę, bo coś tam, coś tam liznąłem o niej przy quickstepie, ale wygląda na to, że prawie wszystko zapomniałem. Podobno z ramą jest tak jak z jazdą na rowerze (rower też ma ramę), czyli, że jak się człowiek nauczy, to już nie zapomina, ale najpierw trzeba się tak nauczyć, żeby było można odpiąć dodatkowe kółka od tego mojego roweru. Strasznie to wszystko trudne, ale ja przecież nie z tych co się łatwo poddają. Nauczę się. Wszystkiego można się nauczyć. Tylko czasu mało.
Jive (tylko dla sympatyków TzG)
Dzisiaj kolejny rozdział pt. „Taniec ze stresem”. To jest coś czego się nie spodziewałem, choć byłem przygotowany na różne niespodzianki. Zastanawiam się skąd się to bierze. Przecież jestem doświadczonym aktorem i przeżyłem niejedną premierę.
Na treningach daję sobie radę naprawdę nieźle jak na mój wiek, ale kiedy trzeba stanąć przed kamerami zaczynam popełniać dziecinne błędy. Oczywiście staram się żeby nie było ich widać, ale Iwony, czy Piotra się nie oszuka. Potem słyszysz o swoim występie „beznadziejnie” i spirala strachu nakręca się jeszcze barciś. Próbuję nabrać do tego wszystkiego jakiegoś dystansu, w końcu jak odpadnę nic się nie stanie, ale nie potrafię. I nie chodzi o to, że muszę wygrać. Jestem pewien, że nie dotrę nawet do ćwierćfinału, bo na tym parkiecie są lepsi ode mnie. Chodzi o to żeby nie zaweźć tych wszystkich ludzi, którzy zaczepiają mnie na ulicy mówiąc, że tak bardzo czekają na mój kolejny taniec. Wiem, że to są ci, dla których Norek, czy Czerepach to swgo rodzaju znak jakości i liczą że teraz będzie podobnie. Tylko że tam byłem aktorem, a tu mam być tancerzem. Zupełnie inna bajka. Ten dzisiejszy jive jest szalony i jeśli uda mi się go zatańczyć tak jak chcę, to będę z siebie bardzo dumny. Zarzucano mi, że aktorstwem pokrywam braki techniczne, że nie tańczę tylko gram, że tańczę. To zapraszam do jive’a. W tej choreografii jest chyba więcej „cukru w cukrze” niż trzeba, ale właśnie o to nam z Pauliną chodziło. Teraz tylko TO zatańczyć i będzie dobrze. No, właśnie
Potrzeba kultury?
Na „Grubych rybach” (dzisiaj o 13.00) w Teatrze Polonia, ludzie po prostu oszaleli! Kurtyna na koniec chodziła chyba z 6 razy, a na schodach (biletów na miejsca siedzące nie ma od dawna) nie było centymetra miejsca. Jak ja kocham takie chwile 🙂 Chcieliśmy sobie z Bebą pójść na „Autora widmo” Polańskiego, ale….nie było biletów. Coś się dzieje. Ludzie łakną kultury. Że ja doczekałem takich czasów 🙂
Jeszcze niedawno słyszałem, że teatr, to przeżytek, a jeśli chce się zdobyć widzów, to trzeba im pokazać coś szokującego, kontrowersyjnego, brutalnego, bo inaczej nie przyjdą. Ktoś powie, że „Grube ryby”, czy „Dziwna para”, to komedie, a na taki teatr zawsze był popyt. Tak? To niech spróbuje dostać bilety na „Moją córeczkę” Różewicza w Ateneum. Ciężki dramat, wręcz tragedia, a publiczność stoi (bo nie ma schodów) pod ścianami. Piszę tylko o swoich spektaklach, ale wiem, że w innych teatrach jest podobnie. Potrzeba tzw. uczuć wyższych?
Tak, to prawda. Długo się opierałem, ale tym razem uznałem, że kiedy jeśli nie teraz. Zdjęcia do „Rancza V” zaczynam w połowie lipca, nie mam w tej chwili większych zobowiązań, więc czemu się nie zabawić. Oczywiście, już wiem, że tę zabawę okupię sporym wysiłkiem, ale wiadomo, bez pracy nie ma..itd. Poprawię kondycję, nauczę się czegoś nowego, przeżyję niezwykłą przygodę.
Nie czuję się koniem wyścigowym, bo zupełnie nie interesuje mnie rywalizacja i nie nastawiam się na wygraną. Chcę się po prostu dobrze bawić i to wszystko. Zawsze lubiłem tańczyć, a teraz mi jeszcze za to zapłacą 🙂 Oczywiście, mam różne wątpliwości, ale o nich napisałem w felietonie poniżej. Czas pokaże, czy zrobiłem dobrze.
Szczypiorniści
Tak się darłem, że chyba pół wsi słyszało. Uwielbiam sport w takiej postaci. Kiedy nic nie wiadomo, kiedy do ostatniej sekundy nie wiem kto wygra. Kiedy kilkunastu wspaniałych facetów reprezentujących moją Ojczyznę, nadludzkim wysiłkiem, wygrywa kolejny mecz.
Dzięki wygranej jedną bramką z Czechami, jesteśmy w półfinale ME. Wierzyłem w naszych chłopców i mam dziką satysfakcję w stosunku do europejskich bukmacherów, którzy sytułowali nas na 16 miejscu. Nie znają się i już. Brawo nasi! Brawo Bogdan Wenta!!! POLSKA! BIAŁO-CZERWONI I teraz tragedia aktora. Dokładnie w tym czasie kiedy ONI będą walczyli o medale…ja będę na scenie. Ech, życie…
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.