W kilku słowach...
maj 25

List

Kochany Św. Mikołaju.
Piszę do Ciebie, bo jest mi smutno i źle. W naszym przedszkolu dzieją się ostatnio dziwne rzeczy. Nadchodzą Święta, a ja już wiem, że nie dostanę żadnego prezentu. Podobno byłem bardzo niegrzeczny. To nieprawda. Byłem tak samo niegrzeczny jak inne dzieci tylko, że moje „przestępstwo” się wydało.

Piszę w cudzysłowie, bo zupełnie nie rozumiem, co w tym złego, że dziecko chcieć mieć zabawkę. Ja akurat marzyłem o samochodziku-mercedesiku i całą moją winą stało się to, że zrobiłem wszystko żeby go mieć. Inni chłopcy z przedszkola też chcieli mieć (i mieli) takie autko i nic, a tylko ja zostałem ukarany. Dlatego siedzę teraz w komórce i piszę do Ciebie. Zadzwoniłbym, bo lubię telefonować, ale komórkę też mi zabrali. Nie wiem, czy dostałeś już list od mojej przyjaciółki Oli. Przysłała mi gryps, że bardzo Cię prosi o czapkę niewidkę. Jeśli możesz to spełnij jej prośbę. Dla Ciebie to nic, a dla niej to jedyny w jej obecnej sytuacji ratunek. Tak Ola jak i ja mamy ogromny żal do naszych kolegów z przedszkola, którzy się od nas odwrócili. Przecież i tak prędzej czy później wyda się jak funkcjonowała nasza placówka. Najbardziej złości mnie to, że zamknęły mnie dzieciaki spoza przedszkola.
Ci gówniarze, którzy nigdy w żadnym przedszkolu nie byli, teraz uważają się za tych, co wiedzą więcej niż inni. Nic nie wiedzą. Ja wiem. Powiem jak mnie wypuszczą.

Jednocześnie bardzo Cię proszę Św. Mikołaju żebyś pod żadnym pozorem nie dawał prezentów tym z przedszkola po drugiej stronie. Oni są tacy sami jak my i tak naprawdę chodzi im nie tyle o władzę nad naszym przedszkolem, co o władzę nad tymi, którzy do przedszkola nie chodzą i nigdy nie chodzili. Są dla nas najcenniejsi, bo jest ich najwięcej. Wszyscy wiedzą, że ci, którzy jak im się wydaje, „bronią się sami” uwierzą w każdą bzdurę, którą będą chcieli usłyszeć. My musimy im szybko tę bzdurę podać na tacy. Inaczej zginiemy, bo inni zrobią to przed nami. Wiem, że piszę ze straconej pozycji, bo wszyscy już mnie pogrzebali, ale nawet stąd pragnę wyrazić moją (przepraszam za słowo) solidarność z kolegami, którzy do mnie dołączą.

Jędruś.

Artur Barciś