W kilku słowach...
paź 30

Kabaret – Newsweek

Śmiech to zdrowie, jak mawia przysłowie. Ludzie lubią się pośmiać, dlatego każdy nowy kabaret jest przez publiczność przyjmowany z radością i entuzjazmem. Gdański kabaret pod przewrotną nazwą „Wydział prawa” nie jest taki bardzo nowy, bo wielu widzów oglądało jego coroczne przedstawienia już wcześniej, ale po ostatnich znakomitych recenzjach w prasie ogólnopolskiej, stał się po prostu sławny. Najnowszy program kabaretu ma tytuł „Samych swoich” i składa się głownie z bardzo zabawnych, autoironicznych skeczy prezentujących rekrutację statystów.

Taki „Monthy Python” w polskim wydaniu. Chwyt polegał na tym, że kabaret ogłosił casting na statystów do nowego programu i dla żartu podał liczbę 54 punktów, które ma zdobyć kandydat marzący o kabaretowej karierze. Coś jak próbne zdjęcia do filmu, w którym część obsady już dawno została ustalona. Zgłosiło się wielu utalentowanych artystów, ale nie o to „Wydziałowi prawa” chodziło. Chodziło o to żeby było śmiesznie. W tym celu do grona kandydujących podrzucili, co prawda mało zdolne (od 24 do 30 punktów), ale za to zabawne dzieci swoich znajomych kabareciarzy. W ten sposób powstały przeurocze skecze takie jak „Syn konsula”, „Młody kucyk”, „Prosto z mańki”, czy „Córka prokuratora”. Największą wesołość ogólnopolskiej widowni wywołała jednak historyjka pt. „Żółte papiery”, która w przezabawny sposób przedstawiała przypadek jednego z kandydatów. Otóż głównym atutem przyszłego artysty kabaretowego był stan jego zdrowia, a ściślej zaświadczenie o chorobie psychicznej zwanej potocznie schizofrenią paranoidalną. Wprost wymarzony kandydat, jeśli wziąć pod uwagę, że program pt. „Samych swoich” miał przede wszystkim śmieszyć. Śmieszył bardzo.

Sukces kabaretu odbił się echem po całej Polsce. Nic, więc dziwnego, że mieszkańcy innych miast uniwersyteckich zaczęli domagać się zalegalizowania działających do tej pory w podziemiu, ich własnych filii gdańskiego kabaretu. Chodzą słuchy, że będzie jeszcze śmieszniej. I dobrze. Ludzie przecież lubią się śmiać.

To nic, że dla niektórych jest to śmiech przez łzy.