Tak sobie myślę... dzień za dniem, ale nie co dzień
Nowy Rok
Niedawno oglądany Woody Allen mawiał, że "jeśli chcesz rozmiezszyć Pana Boga, to opowiedz Mu o swoich planach na przyszłość". Dlatego nie ośmielam, się pisać tutaj jaki będzie ten Nowy Rok. Jeśli będzie mniej pracowity niż ubiegły, to nie będę żałował, bo grzesząc chyba, śmiem twierdzić, że ten 2008 chyba trochę przesadził. Prawdę mówiąc, nie miałem urlopu, a pod koniec to już naprawdę miałem dość.
Właśnie wróciłem z koncertu Woody'ego Allena i jestem pod wrażeniem. Nie, nie koncertu, który był...taki sobie. Do takiej muzyki potrzebny jazzowy klub, dym z papierosów, alkohol, słowem właściwa atmosfera, a nie, wielka socrealistyczna Sala Kongresowa w PKiN.
Jest mi bardzo, bardzo smutno. Jeszcze niedawno graliśmy razem w "Doręczycielu". Był w dobrej formie i nic nie wskazywało na to, że Jego czas właśnie nadchodzi.
Pamiętam rok 1980, kiedy po raz pierwszy miałem nadzieję, że kiedyś będę żył w wolnej Polsce. Pamiętam grudzień roku1981, kiedy ta nadzieja legła w gruzach. Pamiętam rok 1989, kiedy ze łzami w oczach patrzyłem na Joasię Szczepkowską, która ogłaszała w TVP, że "skończył się w Polsce komunizm". Pamiętam, że człowiekiem, który był przywódcą zmian, które doprowadziły do pokojowego przejścia z podległości do niepodległości, był Lech Wałęsa.
Tak sobie myślę, że jak poltycy wtrącają się do nauki, to zawsze traci na tym nie tylko nauka, ale i sztuka. Jeśli przyjąć, że historia jest nauką, a chyba jest, to wszystko co się właśnie dzieje, jest zaprzeczaniem jej naukowości na rzecz ideologizacji. Prawda historyczna oparta na naukowych podstawach (dokumenty, świadkowie, obiektywizm sądów), jest zastępowana fałszywą propagandą, służącą leczeniu kompleksów ludzi, którzy kiedyś potrafili być wielcy, a teraz, powodowani zawiścią i nienawiścią, są coraz mniejsi.
LONDYN Tydzień w Londynie, to dużo i mało, ale jeśli chodzi o mnie...wystarczy. Jestem typem faceta, który najlepiej czuje się u siebie. I nie tylko dlatego, że ze wszystkich języków świata najlepiej władam językiem polskim. Z angielskim, jak trzeba, też jakoś sobie radzę.
TATO... Umierałeś tyle razy, że kiedy mama zadzwoniła, że jest źle, pomyślałem, no cóż... kolej rzeczy. Ale tak naprawdę, byłem pewien, że znowu Ci się uda. Przecież wtedy, 45 lat temu, kiedy umierałeś na gruźlicę, a mama przywiozła nas, Twoich trzech synów, do szpitala, żebyśmy się z Tobą pożegnali, Twój stan też był beznadziejny.
GRUBE RYBY No, i po premierze.Publiczność bawiła się wspaniale, a brawom nie było końca. Bardzo jestem ciekaw co napiszą tzw. recenzenci, bo wyobrażam sobie, że dla większości z nich, ta propozycja Krystyny Jandy i teatru Polonia, musi być dość traumatyczna, żeby nie powiedzieć prowokacyjna. Sztuka z końca XIX wieku, w której aktorzy mają kostiumy z epoki, grają w równie epokowych dekoracjach i nikt, dla złamania konwencji, nie chodzi narciarskich butach, mus być wielkim przeżyciem.
To jest właśnie to... Kiedy próbuję komuś kto się dziwi (zazwyczaj jest to moja żona) skąd się bierze moja fascynacja piłką nożną, to mówię, że to jest tak jakby się oglądało kryminał, w którym do samego końca, choć czasem wydaje się to oczywiste, nie wiadomo kto zabił. Tak było i dzisiaj...