W kilku słowach...
gru 31

Zapiski z roku 2010

31 grudnia 2010, Nowy 2011 rok

Wszystkim, którzy nam i sobie dobrze życzą, składam równie dobre i szczere życzenia:
NIECH WAM BĘDZIE LEPIEJ NA ŚWIECIE W TYM NOWYM 2011 ROKU
A Wy czego sobie życzycie ?

10 grudnia 2010, Po drinku za kółkiem

Australijczycy walczą z plagą pijanych kierowców. Tak sobie myślę, że gdyby filmik, który wrzuciłem w treść tego posta był pokazywany i u nas, w trakcie świątecznych, czy karnawałowych zabaw, tych którzy siądą za kierownicą po alkoholu byłoby o wiele mniej.

Użyjcie wszelkich sposobów żeby nie wpuścić Waszego kolegi, taty, mamy, męża, żony, syna, córki, wnuka itd. za kółko, jeśli wiecie, że pił/piła alkohol. Być może w ten sposób uratujecie czyjeś życie.

14 kwietnia 2010, Tego się bałem…

Doświadczony kruchością narodowego pojednania nad grobem JP II, obawiałem się, że to kolejne nasze pojednanie może nie potrawć zbyt długo, ale nie przyszło mi do głowy, że będzie trwało tak krótko. Wystarczyła jedna, niezbyt mądra moim zdaniem decyzja i całe pojednanie legło w gruzach.

Wypowiedziałem się wczoraj w TVN24 i dalej tak uważam, że nad trumną powinna panować cisza, ale jak widać my tego nie potrafimy. Nie potrafimy nie dlatego, że nie chcemy, ale dlatego, że tacy już jesteśmy. Potrafimy się romantycznie zebrać wokół jakiegoś narodowego nieszczęścia, ale już uszanować czyjeś odmienne od naszych poglądy, to już dla nas za dużo. Dlatego tak bardzo jesteśmy podzieleni. Mamy dwie wizje Polski i nie ustąpimy ani na krok. Stąd dla jednych (np. mojej mamy) Lech Kaczyński był wspaniałym prezydentem, a dla innych fatalnym. Dlatego decyzja o pochówku na Wawelu jest dla większości Polaków niezwykle kontrowersyjna. Czy nie wystarczyła Aleja Zasłużonych na warszawskich Powązkach? Pycha? Warto było? To są pytania, które nas dzielą. Niestety.

11 kwietnia 2010. Tragedia

Od kilku godzin myślę co napisać. Jako gospodarz tego miejsca powinienem jakoś skomentować to co się stało, ale nie potrafię. Ogrom tej tragedii przytłoczył mnie totalnie i nie pozwala wysnuć niczego rozsądnego. Pozostaje tylko zaduma nad kruchością naszego życia.

Cześć ich pamięci [*]

04 kwietnia 2010, Wielkanoc 2010

Kolejne Święta. Bez względu na wszystko, chcemy czy nie chcemy, nasz czas w Polsce dzieli się według tego rytuału. Od świąt do świąt. Lubię ten rytuał.

Nad stołem przy którym się jada w moim domu, wisi sporej wielkości gałąź, którą wraz z Bebą przystrajamy w różne ozdoby. Na Boże Narodzenie, są to szklane sople, gwiazdki, bombki, gałązki jedliny itp. Na Wielkanoc pisanki, zajączki, kurczaczki i inne symbole tego święta. I właśnie zmienianie tych dekoracji jest rytuałem, który tak lubię. Wiem, że jestem częścią jakiegoś cyklu, jakiegoś ładu, który pozwala mi uporządkować moje życie. Święta są też okazją do spotkania ludzi, dla których nie mam czasu na co dzień. Rodzina, która jest tak ważna, bo zawsze bezinteresowna. Kochająca mnie za to jaki jestem, a nie kim jestem. W tę Wielkanoc szczególnie mi potrzebna. W pierwszy dzień świąt, zamiast biesiadować przy stole pod gałęzią, będę się zmagał z tańcem (samba) na oczach milionów telewidzów. Wiem, że wtedy będą ze mną. Wiem też, że przez te 1.5 minuty, będzie ze mną mnóstwo ludzi, których nie znam. Mam nadzieję, że zdążę Wam za to podziękować. Samba to taniec radości, więc życzę Wam wszystkim …sambowych świąt 🙂

10 stycznia 2010, Orkiestra 2010

Tak. To już 18 raz dzieje się w Polsce coś co nie jest możliwe nigdzie na świecie. Raz w roku cały Naród (no, prawie cały) robi sobie wiekie dobroczynne święto. Zbiorowa eksplozja hojności, szlachetności i empatii. Jurek Owsiak postawił przed nami wszystkimi niezwykłe lustro, w którym możemy zobaczyć swoją fajną twarz.

Tak sobie myślę, że bardzo ważne są pieniądze, których Orkiestra zbiera każdego roku coraz więcej. Bardzo ważne są nowoczesne urządzenia, dzięki którym rak u dzieciaków zostanie wykryty zanim zacznie być naprawdę groźny. Skoro państwo (czyt. politycy) sobie nie radzi, musimy poradzić sobie sami. Dla mnie najważniejsze jest uruchomienie w młodych ludziach potrzeby robienia czegoś dobrego. To oni, ci mali bohaterowie, którzy marzli na rogach ulic, znosili uszczypliwe docinki i często wrzucali do puszek swoje własne oszczędności, są dla mnie najważniejszymi grajkami w tej cudownej orkiestrze. Bo radość ze zrobienia czegoś dobrego, radość z uczestnictwa w tym niezwykłym święcie, ta radość w nich zostanie. Na zawsze.