W kilku słowach...
paź 25

Zapiski z roku 2007

25 października 2007, Pożar ugaszony

Tak sobie myślę, że podobnie jak w moim ostatnim felietonie – pożar został ugaszony. Szkoda, że trwało, to tak długo, bo przyznam się, że ten swąd czułem już od dłuższego czasu. Teraz trzeba szybko posprzątać i chociaż trochę się cofnęliśmy, to nie ma się co oglądać, tylko gonić Europę, skoro większość narodu zdecydowała, że chce do niej należeć, nie tylko geograficznie, ale również mentalnie. Sporo jest do nadrobienia, ale jestem pełen nadziei.
A Wy?

25 września 2007, Jak Was przekonać?

Piszę do tych, którym jest wszystko jedno kto będzie nimi rządził. Kto będzie decydował o ich zdrowiu, pieniądzach, o tym kto będzie nas reprezentował w Europie i na Świecie itd.
Kto będzie wyznaczał granice naszej wolności. Coraz częściej spotykam się z uwagami (bezpośrednio i listownie, czyli e-mailowo) żebym nie mieszał się do polityki. Że jestem lubianym aktorem i jeśli nie chcę stracić sympatii widzów, to powinienem dać sobie spokój z wyrażaniem własnych poglądów. bo podobno moi widzowie wcale nie chcą ich znać.

Podobno kiedy ich nie znają, to sądzą, że myślę tak jak oni. A kiedy okazuje się, że jest inaczej są potwornie zawiedzeni i rozczarowani. A co z tymi, którzy myślą tak jak ja? Może przeczytają tutaj co „sobie myślę” i poczują się w swoim patrzeniu na świat, mniej osamotnieni? Może będzie im choć odrobinę „lepiej na świecie”?

Wiem, że to co piszę trąci megalomanią, ale (wiem, to na pewno), że wielu z Was ceni mnie nie tylko jako aktora, ale też jako człowieka, jako obywatela tego kraju. Dlatego nie jest mi obojętne co zrobicie 21 października. Ci, którzy nami tak fatalnie rządzą nie zostali wybrani przez tych, którzy poszli do wyborów. Ich wybrali ci z nas, którzy do wyborów NIE POSZLI!

Zwracam się do Was właśnie.
Jak Was przekonać, żeby nie było już Wam …wszystko jedno?!

15 września 2007, Oligarcha

Kto, to jest oligarcha? To ktoś, kto sprawuje władzę, choć nie został do tej władzy wybrany w demokratycznych wyborach. Zazwyczaj posiadający duże wpływy i środki finansowe, których pochodzenie jest niewyjaśnione. Kto z naszych bogaczy najbardziej pasuje do wizerunku wroga, którego chce, na użytek kampanii wyborczej, zwalczać PiS? Może jest ktoś kogo nie znam. Może nowe „oczywiste oczywistości”, odkryją za chwilę tego, kto jest przyczyną wszelkiego zła. Zła, które nie pozwala Jarosławowi Kaczyńskiemu zrealizować w pełni pomysłu na IV RP. A może, to zło jest bliżej niż myśli?

I jak brnąć dalej w poszukiwanie mitycznego „układu”, teraz zwanego „oligarchią”, skoro zabiega się o względy największego w kraju oligarchy, czyli „pewnego redemptorysty” z Torunia? Tak sobie myślę …ale może się mylę.

07 września 2007, Szkło kontaktowe

Uwielbiam ten program. Ten dystans do polityków i swobodny komentarz. Ale najbarciś lubię smsy telewidzów. Zapraszam do cytowania, lub tworzenia swoich.
Ja zapamiętałem takie:

„Szczyt bezczelności? Zagłosować na PiS i wyjechać z kraju”
„Jak patrzę na naszych polityków, to mi się paszport w kieszeni otwiera”
„Mamy 2012 euro. Teraz trzeba resztę kasy skombinować i będziemy mieli Euro 2012”
„Jurek odebrał Piłkę Jarkowi”
„Umiejętność czytania, nie polega na odszyfrowywaniu znaczków zwanych literami”
„Nie wystarczy mówić do rzeczy. Trzeba jeszcze umieć mówić do ludzi”
„Kupmy im lustra! Może wreszcie przerazi ich, to co zobaczą”

30 sierpnia 2007, Jestem ciekaw…

Wygląda na to, że to co się dzieje jest, jak na standardy demokratyczne, bardzo dziwne. A może nie? Może demokracja jest taka właśnie, że kto rządzi ten ma (oficjalną) rację i dopiero wybory weryfikują to prawo do prawdy. Jestem ciekaw opinii, nie takich jak ja, którzy nigdy nie ufali w wielką mądrość i uczciwość Braci. Ciekawi mnie, co teraz sądzą o polityce PiSu ci, którzy głosowali na nich dwa lata temu. Odezwijcie się. Może, to ja nie mam racji.

28 sierpnia 2007, Autografy

Mam problem i tak sobie myślę, że może ktoś mi pomoże, co mam z tym zrobić.

Ostatnio, i nie wiem dlaczego tak się dzieje, dostaję niezwykłą ilość emaili, których jedyną treścią są prośby o autograf, najlepiej na zdjęciu. Podejrzewałem, że jest jakaś specjalna strona dla kolekcjonerów autografów i tam ktoś zamieścił mój adres, ale niczego takiego nie znalazłem. Mam problem, bo jestem jednym z niewielu aktorów, który nie ma swojego biura, które zajmuje się takimi sprawami. Nie mam też agenta, który podsuwałby mi od czasu do czasu sto zdjęć do podpisania i robił z nimi co trzeba. Wszystko robię sam. Każdy list, który dostaję czytam osobiście i każdy autograf wkładam do koperty, którą osobiście adresuję, nie mówiąc o naklejaniu znaczka i pojechaniu na pocztę. Do tej pory jakoś sobie radziłem, ale ostatnio jest tego tyle, że zaczynam się zastanawiać, czy nie robić jakiejś selekcji. Np. nie wysyłać nastolatkom, które walą mi per ty w stylu „Norek, jestes super, daj autograf na focie dla mnie i dla mojej siorki. Mam 12 lat, a siorka 10”. Albo „Poproszę o autograf” i koniec, ani adresu, ani kto zacz. Tak zrobię na pewno.
Żona mi tłumaczy, że skoro do tej pory wysłałem tyle zdjęć z autografami, to nic dziwnego, że ilość emaili się podwoiła, bo każdy z obdarowanych opowiedział o tym komuś innemu, i ten ktoś też chciał i …mam, to co mam.

Tylko, że ja naprawdę nie mam czasu siedzieć i naklejać znaczki, nie mówiąc już o kupowaniu zdjęć, podpisywaniu ich i wysyłaniu. Nigdy nie narzekałem na swoją popularność, bo …chciałem, to mam, ale w tym względzie zaczynam być bezradny. Macie jakiś pomysł?

01 sierpnia 2007, Wszystko jedno?

Kiedyś, po mniej więcej roku rządów PiSu zapytałem tych, których rok wcześniej namawiałem żeby poszli do wyborów, a oni mówili, że nie pójdą, bo jest im wszystko jedno, czy rządził będzie PiS, czy PO. Zapytałem, czy dalej jest im wszystko jedno.

Odpowiedzi nie były już tak jednoznaczne, ale dalej utrzymywał się pogląd, że ponieważ i tak nic od nich (wyborców) nie zależy, a rządzący są zawsze tacy sami, to fakt, że tych „palantów” wybrali naiwniacy wierzący w to, że cokolwiek się w kraju zmieni „na lepsze” jest wystarczającym usprawiedliwieniem żeby dalej „mieć to wszystko w dupie”.
Nie mam ochoty wyliczać klęsk tego Rządu. Wiem, że wielbicieli Dyrektora Rydzyka nie przekonam. Pytam ponownie tych z nas, którzy nie głosując „wybrali” Braci.
Dalej jest Wam wszystko jedno?

16 lipca 2007, „Ranczo Wilkowyje”

Czytać taki scenariusz, to wielka rozkosz. Właściwie, to byłem pewien, że jak ci faceci (Jurek Niemczuk i Robert Brutter) wezmą się do roboty, to wyjdzie z tego coś dobrego, ale bałem się trochę, że kinowa wersja „Rancza” będzie po prostu kolejnym, choć trochę dłuższym, odcinkiem popularnego serialu. Nic podobnego. „Ranczo Wilkowyje”, to kino, kino i jeszcze raz kino! Nie mogę zdradzić szczegółów, ale momentami, aż dech zapiera od rozmachu. Dobry scenariusz ma to do siebie, że kiedy się go czyta, to jakby już oglądało się film. I ten jest właśnie taki. Scena, w której kilkadziesiąt furmanek i traktorów ściga słynną „czwórcę” z ławki, która czterema furmankami ściga uciekającego na białym koniu amerykańskiego męża Lucy, będąca pastiszem klasycznego westernu, jest naprawdę rewelacyjna. Postać Czerepacha ujęta tak ciekawie, że już nie mogę się doczekać kiedy stanę przed kamerą.

20 czerwca 2007

Tak sobie myślę, że trzeba zacząć coś robić.

Nie jestem, jak to kiedyś napisał o mnie jeden z internautów, oszalałym ekoterrorystą. Po prostu widzę jak bezmyślnie niszczymy, to co jest naszym otoczeniem i staram się nie być wobec tego obojętny. Fotka, którą zaprezentowałem na wystawie jest jedną z wielu. Chodząc po lesie często znajduję takie „ładne kwiatki”. To zdjęcie zrobiłem jakiś czas temu, bo znalazłem w nim pewną prostą, choć ironiczną metaforę. Nie rozumiem ludzi, którzy idąc do lasu, zabierając ze sobą różne napoje i kanapki, zostawiają w nim opakowania po nich, które (o ile ktoś (kto?) tego po nich nie posprząta) będą się rozkładały 500 lat.

Efekt cieplarniany jest faktem. Dopadło nas to szybciej niż się spodziewaliśmy. Dlatego zajmuje się tym większość cywilizowanego świata. Zajmijmy się i my.

Bądź światłoczuły. Wyłączaj.
Bądź wodoszczelny. Zakręcaj.
Nie bądź śmieciem. Segreguj.

Bo trzeba zacząć COŚ robić.

01 czerwca 2007, Dymek z papierosa

Tak sobie myślę, że wczorajszy Dzień bez papierosa, to puste hasło, bo jakoś nie zauważyłem żeby jakikolwiek palacz z mojego otoczenia odmówił sobie choćby jednego dymka.
Ale co się dziwić kiedy kiedy Minister zdrowia(!) u którego wykryto raka płuc, a który słynie z tego, że wypala co najmniej paczkę fajek dziennie (sam widziałem!) oświadcza na konferencji prasowej, że jego nowotwór nie jest spowodowany jego nałogiem!

Rzuciłem palenie (16 lat temu) kiedy mój przyjaciel lekarz pokazał mi oddział chorych na raka płuc. Straszny to był widok. Wszyscy, powtarzam wszyscy pacjenci byli nałogowymi palaczami i mieli przed sobą od 2 tygodni do 1 roku życia. Ostatni pacjent, który nie palił, a mimo to zmarł na raka płuc, był na tym oddziale 2 lata wstecz. I był, to odosobniony przypadek.

Panie Ministrze Religa!
Nawet jeśli, to prawda, że wyjątkowo, akurat Panu palenie nie szkodzi i nowotwór, który właśnie został Panu usunięty (mam nadzieję, że na zawsze) nie był spowodowany Pańskim nałogiem, to czy jako Minister Zdrowia (a nade wszystko jako lekarz) nie powinien Pan wykorzystać tego faktu żeby zniechęcić ludzi do palenia, zamiast ich de facto zachęcić?
Przecież wyszło na to, że palić można, a jak się pojawi jakiś nowotwór, to niekoniecznie z powodu nałogu i łatwo można go usunąć. Tylko dlaczego co roku umiera na świecie 5 mln(!) palaczy?

29 maja 2007, TeletuBIsie

Tak sobie myślę, że wszystkie granice śmieszności właśnie zostały przekroczone. Rzeczniczka Praw Dziecka doszukuje się propagowania homoseksualizmu w popularnej dobranocce. Paranoja?

Jeszcze niedawno pisałem, że niejedno może nas jeszcze zadziwić. No i nie trzeba było długo czekać. RPD (Rzecznik Praw Dziecka) zastanawia się, czy fakt, że jeden z bohaterów Teletubisiów nosi „damską” torebkę, nie jest propagowaniem homoseksualizmu. Prawdę mówiąc dziwię się, że dopiero teraz liderzy rządzącej koalicji dostrzegli to arcygroźne zagrożenie. To fakt, że minister nieedukacj starał się jak mógł zapobiec zagrożeniu, zwalniając z pracy tych, czy owych, ale nikt jak do tej pory nie sięgnął tak głęboko. Teraz „pod nóż” pójdą „Żwirek i Muchomorek”, bo o ile pamiętam śpią w jednym łóżku, „Bolek i Lolek”, bo Tola włączyła się do akcji dużo później i wielu, wielu innych. Macie jakieś propozycje? Wcale się nie zdziwię, jak okaże się, że moja miłość do Pankracego (ostatnio wydanego na DVD) jest propagandą zoofilii, sodomii, czy jeszcze czegoś innego.

20 maja 2007, Ładne kwiatki

(Nasza Choszczówka, maj 2007)

Wiosna w pełni, wszystko kwitnie jak szalone, oko cieszy i pozytywnie do świata nastraja. Świat też chyba na nas pozytywnie nastrojony jest, skoro dał nam 2012 Euro. Teraz trzeba tylko resztę kasy wykombinować i będziemy mieli Euro 2012. Che, che, taki żarcik. Tak, czy inaczej Polska rośnie w siłę, ludziom się żyje dostatniej, to i o ogrodach pamiętają. I ja o tych ogrodach chciałem właśnie.

No, bo tak. Niby minister edukacji teorię ewolucji zakwestionował, bo on od małpy pochodzić nie chce, ale natura, podobnie jak większość uczniów i nauczycieli, ministra nie słucha i wyklętą ewolucją się rozkoszuje wydając na świat coraz to nowe cuda.

Ostatnio odkryto kilka nowych roślin. Oto one:
Gosiewka (gosiewis edgaris) – nieduża choć rozłożysta krzewinka karłowata, charakteryzująca się krótkimi gałązkami. Bardzo odporna. Kwitnie z przerwami przez cały rok. Najczęściej spotykana w okolicach torów kolejowych.

Powojnik kurski (kurscituum) – występuje w dwóch odmianach; łagodnej (kurscituum jaris) i agresywnej (kurscituum jacis). Druga odmiana kwitnie częściej, za to bardzo szybko więdnie. Odżywa kiedy robi się gorąco. Przez część hodowców traktowana jako chwast.

Tuskalia (donaldus plandecus) – wdzięczna w hodowli, choć kapryśna roślina o ładnych, ale nie dla każdego przyjemnie pachnących kwiatach. Bardzo wrażliwa na zmiany temperatury, źle znosząca obecność kurscituum jacis. Wydaje dwa, za to bardzo smaczne owoce.

Rokitka (rokitus nicealbośmiercis) – zagadką dla wielu ogrodników jest, że choć to roślina zdecydowanie różniąca się od Tuskalii upodobaniami i wymaganiami glebowymi, znosi te warunki wyjątkowo dobrze. Bardzo często występuje z Tuskalią w tym samym ogrodzie, choć są tacy co woleliby ją przesadzić.

Lepperia (lepperis bizonis) – bardzo agresywna roślina z rodziny populistis. Trudna do zwalczenia, odporna na wszelkie zmiany temperatur. Kiedyś często widywana przy wiejskich drogach, obecnie hołubiona w salonach. Łatwo się rozmnaża. Lubi słońce.

Jest jeszcze sporo takich stworzonych ostatnio przez nieistniejącą ewolucję okazów, np. Giertych olbrzymi (giertychus grandus), Piterka (piterus inteligea), Oleksynia (olecsus niedyskrecius) czy Dorn pospolity (pisus marszałcus), ale ani czas, ani miejsce się nimi zajmować. Warto natomiast zająć się własnym ogródkiem, na w/w okazy patrzeć z dystansem, a u siebie hodować niecierpki, lobelie, cynie, bidensy, pelargonie, surfinie, bratki i całą paletę kwiatów, które dużo taniej niż gdzie indziej można kupić u Państwa Majlertów w nowootwartym pawilonie przy Smugowej, o czym, w ramach lokalnego patriotyzmu, bezczelnie Was zawiadamiam.

Lustracja

Tak sobie myślę …że, fakt uznania przez Trybunał Konstytucyjny ustawy lustracyjnej za niekonstytucyjną nie dziwi mnie wcale. Nie trzeba było być prawnikiem, ani nawet studentem prawa, żeby zauważyć jaki to bubel. Dziwi mnie natomiast upór PiSu w walce z demokracją. Oczywiście tą nowoczesną demokracją, w której większość szanuje prawa mniejszości, a prawo nie jest dla rządzących narzędziem zemsty na przeciwnikach i nie jest używane do spektakularnych, wręcz pokazowych aresztowań dla tzw. przykładu. Nawet jeśli doraźnie taka polityka daje w sondażach jakieś poparcie (bo jak się wyraził jakiś poseł PiSu „dla naszych wyborców Miodek, to i tak „przemądrzały profesorek”, a Blida, to „przekręciara”), to na dłuższą metę, będąc w UE muszą po prostu przegrać.

Nie potrafię pojąć, że tego nie widzą. A może się mylę? Może PiSowska demokracja zaskoczy nas jeszcze inaczej?

Przecież jeszcze niedawno nie mieściło nam się w głowie, że taki Lepper, czy Giertych mogą być wicepremierami, a teraz są. Wiceminister edukacji(!) Orzechowski ogłasza, że teoria ewolucji, to bzdura i wszystko jest ok. Jest w czym wybierać. Co tydzień coś nowego. Widzę, że nawet zachowanie posła, który oskarżył dwóch sędziów TK, o to że byli TW (co spowodowało ich rezygnację) wiedząc, że takimi nie byli, jest w standardach PiSowskich moralistów dopuszczalne. Jak tak dalej pójdzie, to trzeba się będzie wyPiSać z UE, bo tam obowiązują inne zasady. Nie mieści Wam się w głowie?
Znowu?

Matura 2007

Tak sobie myślę, że biedni są ci jutrzejsi maturzyści, bo jakoś tak głupio zdawać Maturę, o której dzięki Miłościwie nam Panującemu Ministrowi Edukacji, mówi się, że nie tyle nie jest wielką sztuką ją zdać, co wielką sztuką jest jej nie zdać.

Wystarczy, że praca maturalna jest w 30% OK, i już można być prawie wykształciuchem. Wystarczy, że (upraszczając oczywiście) z 10 pytań zna się odpowiedź na 3 i już można być studentem. Teraz trzeba tylko coś zrobić z łże-elitami na uniwersytetach, żeby kryterium dającym wstęp na najlepsze uczelnie nie była ilość punktów na Maturze, tylko stopień poparcia dla Urzędującej Władzy. Żartuję oczywiście. Tak nie będzie, choć takie myśli, są rzecz jasna inspirowane zachowaniem Największego Polskiego Polityka.

Tak, czy inaczej, kochani maturzyści! Trzymajcie się. My i tak wiemy, że chcecie odpowiedzieć na jak największą ilość pytań i żadne taryfy ulgowe nie są Wam potrzebne.

Sumienie ministra

…tak sobie myślę, że ostatnio słowa, pożal się Boże polityków, niezwykle szybko stają się ciałem. Jestem pewien, że taki np., Minister Sprawiedliwości(!) Ziobro nie ma żadnych wyrzutów sumienia, skazując przed wyrokiem (prawnik!) wybitnego chirurga. Tylko, że jego słowa „ten pan już nigdy nikogo nie pozbawi życia” i sugestie, że lekarze transplantolodzy za pieniądze uśmiercają swoich pacjentów spowodowały, że od tamtego czasu ilość przeszczepów spadła dramatycznie. Ludzie, dla których jedyną szansą był przeszczep narządu, nagle z powodów politycznych, (bo aresztowanie Mirosława G. w świetle kamer i medialnej nagonki, było czystą „pokazówką”, co starsi internauci mogą jeszcze pamiętać z czasów PRLu) po prostu umierają. Tak. Umierają, bo ludzie, których dotknęła straszna tragedia, np. śmierć (w wypadku) syna, czy córki (tylko takie narządy nadają się do przeszczepu) zaczęli myśleć, że pewnie ci straszni lekarze celowo nie ratowali ich bliskich, bo ich serce, wątroba, czy nerka była potrzebna dla kogoś kto za to zapłacił. Dlatego nie zgadzają się na pobranie narządów. Taka spiskowa teoria, choć nie ma nic wspólnego z rzeczywistością działa bardzo szybko. Tak szybko, że od dwóch miesięcy prawie nie wykonuje się przeszczepów.

Ciekaw jestem, czy Pan Minister weźmie ofiary swoich słów i czynów na swoje sumienie? Najbardziej zadziwia mnie to, że jest ciągle jednym z najbardziej lubianych polityków w Polsce. Tak sobie myślę, a Wy?…


20 kwietnia 2007, Janku [*]

Jan KociniakJest mi bardzo, bardzo smutno i źle. Umarł mój Przyjaciel. Ktoś kogo kochałem. Jak ojca, jak brata, jak kogoś bardzo bliskiego. Ktoś kogo niezwykle szanowałem. Za to kim był i za to kim był dla mnie.

Na śmierć kogoś takiego trzeba się przygotować. Trzeba sobie ułożyć w głowie, że, no cóż, tak już musi być, że nadejdzie TEN czas i trzeba się będzie pożegnać. Był bardzo chory, a mimo to …nie przygotowałem się. Kiedy się dowiedziałem, że jest źle, że operacja, że nie wiadomo, czy się powiedzie itd. Tak bardzo odrzucałem od siebie myśl, że Janek może odejść, że już nigdy nie staniemy razem na scenie, że już nigdy nie będę mógł podziwiać Jego kunsztu, Jego niepowtarzalnej sztuki, to kiedy przyszła wieść, że operacja się udała uznałem, że już jest dobrze. I było dobrze. Kiedy odwiedziłem Go w szpitalu był pogodny, dowcipny i w dobrej formie. Robiliśmy plany, że po wakacjach jak dojdzie do siebie wznowimy „Zatrudnimy starego clowna”, bo przedstawienie nie zgrane i dobre. Tak mnie tym swoim zachowaniem i tymi planami zmylił, że …nie przygotowałem się.

I teraz jestem jak Filippo, którego grałem, a On – Nicollo mówi do mnie:
– Między nami wszystko skończone.
A ja Filippo mu nie wierzę, bo wiem, że mnie kocha jak brata, a ja jego i nic między nami skończone nie jest i nie będzie.
Janku.
Dla mnie nic się nie skończyło.
Dla mnie ciągle jesteś.
Bardzo blisko.
A teatr?
Jeszcze kiedyś zagramy!
Arturek.

Wiersz Wielkanocny 2007

JAJO MIŁOŚCI

A na wiosnę moi mili
Gdy Wielkanoc w domach gości
Nie żałujmy ani chwili
I oddajmy się miłości

Miłość różne ma oblicza
Można kochać żonę, matkę
I Kazia Marcinkiewicza
I sąsiada i sąsiadkę

I kuzynkę i kuzyna
I Tuska razem z Rokitą
I Chińczyka i murzyna
I IV Rzeczpospolitą

Może kochać baba babę
I chłop chłopa kochać może
I Kraków może Warszawę
Można kochać góry, morze

Ptaki, kwiaty i psią budę
Każdy znajdzie coś swojego
Autostradę i Rospudę
Nawet Posła Wierzejskiego

Można kochać księdza, mniszkę
I to Niebo co nad nami
Można kochać ryżu miskę
„Ranczo” i „Taniec z gwiazdami”

Przestańmy narzekać, szlochać
Już teraz, na koniec zimy
Jak MY się będziemy kochać
Na pewno tu coś spłodzimy

A jak zniesiemy Kochani
Tej naszej Miłości Jajo
To roześlemy po kraju
Żeby nam było jak w Raju.

Najwspanialsza Orkiestra Świata

…tak sobie myślę, że my jesteśmy naprawdę wyjątkowym narodem. Wybaczcie, to dobre samopoczucie na własny temat, ale widząc ile pozytywnej energii wyzwala idea Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, to zapominam o tych wszystkich, których coroczny sukces Dyrygenta Jurka Owsiaka, po prostu wkurza.
W tym jesteśmy dobrzy. Potrafimy jak nikt inny na świecie mobilizować się w takich chwilach. Od lat powtarzam, że jest w nas wszystkich bardzo dużo dobra, tylko potrzebujemy kogoś kto w nas tę chęć pozytywnego działania, uruchomi. To co robi Jurek Owsiak i jego Fundacja jest czymś w skali świata, naprawdę wyjątkowym. Bądźmy z tego dumni. Tak rzadko mamy z czego.

WOŚP 2007

Tak sobie myślę …że zawsze będę popierał akcję propagowaną przez Jurka.
Tak sobie myślę …że może Was zainteresować aukcja mojej akwareli, która jest licytowana za pośrednictwem Allegro.