„Ten pierwszy raz„
Pewnie jako jedna z niewielu należę do grona osób, które Artura Barcisia znają „z widzenia”. Ale kto powiedział, że takie znanie jest mniej wartościowe, czy niepełne? Bo ja mówię, że jest równie radosne i fajne, jak to, nazwijmy umownie, prawdziwe. No i ma się w sobie intrygujące oczekiwanie na spotkanie rzeczywiste tej osoby w końcu i kiedyś.
Dlatego w swojej krótkiej opowieści odbiegnę nieco od pytania „jak poznałam Artura”, skupię się na odczuciach i wydarzeniach, które stały się moim udziałem, gdy pewnego dnia zalogowałam się na pewnym forum internetowym… Wynalazłam je zupełnie przypadkiem. I ten przypadek sprawił, że dzisiaj, po kilku latach mam swój skromny udział w pisaniu tego wspólnego dzieła.
A jeśli się w czymś tak długo uczestniczy, to na pewno jest to coś ważnego i szczególnego. Pewnie cały czas, od początku było, ale nie miałam wcześniej jakiegoś konkretnego powodu by to w sobie analizować. Każda osoba, która wchodzi do tego grona, otrzymuje, w moim, rzecz jasna odczuciu, całkiem spory kredyt zaufania. Co z tym zrobi, jak wykorzysta, to jej sprawa. To mnie chyba urzekło najbardziej. Że nie byłam oceniana. Nie czułam się jakbym pod lupę trafiła.
Później wydarzyła się rzecz zupełnie niewiarygodna. Wszyscy, ale to absolutnie wszyscy zaangażowali się w akcję zbierania na wózek dla mojego syna. To było coś absolutnie wyjątkowego. Tak wielkich i szczerych rzeczy nie da się nazwać. Ani opisać. Wielkie zjednoczenie serc.
Tutaj pragnę złożyć szczególne podziękowania:
- Arturowi – jako gospodarz dał przyzwolenie na tę akcję i sam w niej też oczywiście uczestniczył.
- Poezyjce – Ona ten pomysł rzuciła.
- Wojtali – On zbierał, organizował, nagłaśniał, liczył, kupił, wysłał wózek.
- WSZYSTKIM z Forum – bo to Oni przywrócili mi mocno zachwianą wiarę w człowieka.
Sprawy toczyły się szybko a ja w centrum wydarzeń będąc z niedowierzania otrząsnąć się nie mogłam. I to w tym właśnie czasie zaczęłam nawiązywać bliższe znajomości, które trwają do dziś. Nie będę tu wymieniać imion bo ostatecznie to pisanie Artura Barcisia ma dotyczyć. Ale dotyczy. Dotyczy, ponieważ gdyby nie On, nie poznałabym tych wszystkich ludzi. Nie zaznałabym tego wszystkiego. Nie otrzymałabym miłego e-maila bądź sms-a. Nie zadzwoniłaby inna serdeczna osoba z pytaniem „jak się mam”.
Przez te lata byłam sobie z boku, ciągle jako ta „nieznajoma”. Z zazdrością (tak!) obserwowałam Wasze zloty i czytałam wrażenia po nich. I czekałam cierpliwie kiedy w końcu sytuacja życiowa stanie się dla mnie łaskawa i będę mogła tam (gdziekolwiek to „tam” jest) po prostu być. By poznać, zobaczyć, podziękować, rozmawiać, śmiać się z Arturem Barcisiem – wspaniałym aktorem, dobrym, mądrym i skromnym człowiekiem, i Jego Przyjaciółmi.
Do zobaczenia na Zlocie!
Małgośka