„Ten pierwszy raz„
Był rok 2003. Właśnie zainstalowano mi pierwsze łącze internetowe. Ciekawość świata, ludzi popychała mnie w coraz to dalsze zakątki cyberprzestrzeni. Chyba zupełnie przypadkowo trafiłam na stronę barcis.pl. Owszem, znałam pana Barcisia ze szklanego ekranu, ale nie przypuszczałam, że znajdę Go w wirtualnym świecie. Zaintrygowana i zadziwiona obecnością Gospodarza na swojej stronie każdego wieczoru zaglądałam w to miejsce. Z czasem bardzo się tam zadomowiłam.
W pierwszym roku obecności na Forum, nastąpił TEN dzień. Mój pierwszy zlot. Moje pierwsze spotkanie z Arturem na żywo. Co rusz układałam sobie w głowie różne scenariusze tego spotkania. Wszystkie jednak zupełnie rozminęły się z rzeczywistością. Kiedy już dotarłam (oczywiście z przygodami) na miejsce zlotu do Dzikiego Zakątka i wszyscy powoli się zbierali, zjawił się niepozornie ubrany człowiek i podbiegł do mnie z daleka wykrzykując „moja kochana Antenka”. Wylewność Artura tak mnie rozbroiła, że kupił mnie (jak widać) na długie lata.
Czasem mam wrażenie, że znamy się od zawsze, że ta znajomość tak mi spowszedniała (ale w bardzo dobrym znaczeniu tego słowa), że za coś zupełnie normalnego, naturalnego przyjmuję spotkania, telefony czy sms-y. A przez ponad 19 lat troszkę tych spotkań było. I tych zlotowych (Warszawa) i tych teatralno-prywatnych (Warszawa, Tychy, Gliwice, Katowice, Chełmek, Bielsko-Biała).
To miało być wspomnienie któregoś ze spotkań. Szczerze? Próbowałam przywołać w pamięci choć jedno z nich, które jakoś szczególnie zapadło w pamięci. Nie potrafię wyodrębnić żadnego. Każde spotkanie z Arturem jest dla mnie trochę, jak spotkanie z dawno niewidzianym Przyjacielem. Jest czasem naładowania akumulatorów dobrą energią. Otwartość, dobroć Artura, ogromna pasja życia i tworzenia sprawiają, że z całą moją wrodzoną nieśmiałością, potrafię się odnaleźć w Jego towarzystwie. Co więcej, czuję się w nim dobrze.
Przewijają się przed oczami jakieś obrazy naszych spotkań. Ot, np. w maju 2008, na ulicy Stawowej w Katowicach, gdzie umówiliśmy się na kawę. Wyrwałam się na trzy godzinki z pracy. Artur w tym dniu prowadził w Filharmonii Śląskiej konferansjerkę i miał chwilę czasu. Minęłam Go chyba ze dwa razy zanim Go rozpoznałam (przygotowywał się do kolejnej roli). Do dziś pamiętam błysk w oku, kiedy opowiadał z pasją o swojej pracy. A ponieważ powszechnie wiadomo, że dla każdej kobiety dowody sympatii w postaci kwiatów są niezapomnianym i wzruszającym wydarzeniem… pamiętam zdziwioną minę pani kwiaciarki na katowickim rynku, kiedy Artur wybrał najpiękniejszą różę i wręczając mi ją powiedział „najpiękniejsza róża dla mojej kochanej Antenki”. Pamiętam również nasze spotkanie w Bibliotece Śląskiej w Katowicach, gdzie usłyszałam najpiękniejszą bajkę dla dzieci o Rubinku autorstwa Artura. Pamiętam w zasadzie każde ze spotkań, pamiętam słowa, gesty.
To jest bardzo dobra okazja, by podziękować.
Drogi Arturze! Dziękuję Ci za Forum poprzez które poznałam wielu fantastycznych ludzi. Dziękuję za zloty, na których przez moment możemy pobyć ze sobą, nacieszyć się swoją obecnością a do tego jeszcze unosić się na wyżyny, oglądając Ciebie, Twoje kreacje na deskach Teatru. Dziękuję za to, że jesteś, jaki jesteś.
Przyjacielu… tak, chyba taką rolę odgrywasz w moim życiu.
I wiesz co? Odgrywasz ją perfekcyjnie.
Antenka