Czwartek, 09 marca 2006
A patrz Pan Panie Arturze, wczoraj normalnie, kiedy odpaliłem czternastkie, pojawił mnie sie wiesz Pan kto? Normalnie tyn Janek Serce, któren tera za ministra od religii robi, i wiesz Pan kochany Panie Arturze on mnie mówi, ze jak ja se na zywca ptasioka nie wrabe a jajcy będe w kulkie gotował to mnie żadna cholera ptasia nie rabnie.
A patrz Pan, kochany Panie Arturze, dajmy na to taki gil, to on se lata, nie? No i on dajmy na to se poleci na jakies ptaszowisko,nie? I tam on sie zapozna z innemi ptaszorami, które na ten przykład były , tam gdzie gile nie latajom, nie? No i on gil ten dajmy na to Ryś, on sie nawpiernicza, nażre żeby nie powiedzieć i on sie na ten przykład pokłuci z nowo zapoznanom gilownicom, dajmy na to zyziom, nie? Gdyz jom nakryje jak ona se z innym piórkowcem wielkie pardubickie na ambonie lesnej odstawia, nie? I on se pofrunie i patrz Pan, se leci, a że nażarty on se jezd niemożebnie, to od czasu do czasu on se wyrzuci to czego sie nażar,
i patrz Pan Panie Arturze, jest akcja – gil se leci, nie? Jezd miasto, nie? I po ulicy dajmy na to se idzie Gienek Musielak, któren dnia tego już piąte knajpe odwiedza, gdyz ma pragnienie, i zamiaruje włsnie wejść do szósty, i patrz Pan, jezd akcja, gil sra , gienek idzie, gówno opada, gienk jest juz przed knajpom, renkie własne osobiste wyciąga coby klamknie chwycic, wyrób gila jest coraz niży, gienek naciska klamkie, i giloskie rzemiosło wewnętrzne przerobione go dopada, i patrz Pan, Gienek, wchodzi, siada, a że czucie ma słabione poniekąd, nie odczuwa nacisku na włos, i jezd akcja,
patrz Pan, zamawia trzy sety i ogórka, sienga do kieszonki, bierze grzebyk, gdyz Gienek nawet jak leży to fason trzyma, i sie czesze, i patrz Pan, sniadanie gila jezd juz na rencach Gienka, któren w naturalny sposób odczuwac nie moze tego zdarzenia gdyz jezd calkowicie skoncentrowany na czyms wrencz przeciwnym, i patrz Pan Panie Arturze jezd akcja, Gienek pije, i zakansza, i jezd finał… I patrz Pan kochany Panie Arturze, Gienek jezd człowiek, któren wszalakiej maści drobiu sie brzydzi, no nie tknie żeby mu wmawiały ze to dzik, wyczuwa na odleglość ptasioka, a o jajcach nie wspomne. I patrz Pan Panie Arturze kochany, Gienek ostatniemi czasy tylko na dziczyźnie jechał pięć żubrówek dziennie i spanie, a tu taki gil…i co mnie teraz powi tyn minister? Że co? Że trza wyłapać jak spada i ugotować a wtenczas jak bedzie dobre to se połozyć?
Dobra to lece gdyż szef któren powinien sie znajdować w zupełnie innym miejscu na ciele ludzkim cós kombinowac zaczyna w mojem kierunku. A patrz Pan kochany Panie Arturze jeszcze chciałem o tym Myckiewiczu napisać co to wiesiek wołajom czy jakoś, no może jutro sie uda.
Z wyrazami szacunku
Mariusz
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.